Możdzer Danielsson Fresco with Holland Baroque "Just Ignore It" [PŁYTA TYGODNIA]
Z Larsem Danielssonem i Zoharem Fresco Leszek Możdżer nagrał trzy albumy. Pierwszy „The Time” z tytułem Diamentowej Płyty, pozostałe dwa albumy „Between us and the light” oraz „Polska” osiągnęły status Podwójnej Platyny. Co tu dużo mówić - skład to znamienity i znakomity, bo muzycy wnoszą do współtworzonego tria nie tylko indywidualną maestrię gry na swoim instrumentcie, ale też kulturę muzyczną obszaru, z którego pochodzą. Lars - ciszę i przestrzeń Skandynawii, Zohar - tajemnicę Orientu, a Leszek - slowiańskość.
Z Holland Baroque Możdżer spotkał się w studiu i na trasie koncertowej w 2017 roku ( „Earth Particles”). Warto pamiętać, że słowo "barok" w nazwie odnosi się do składu instrumentalnego, a nie do określonej muzyki - na stronie internetowej zespołu znajdziemy stwierdzenie, że grają muzykę od Bacha po gospel, od jazzu po pieśni gregoriańskie.
W wypadku najnowszego krążka Możdżer współpracuje i z triem, i z dużym składem.
Specjalnie dla nas Leszek tak opisuje powstawanie nowego albumu:
Orkiestra Holland Baroque zwróciła się do mnie z propozycją zrobienia kolejnego nagrania, więc tym razem zaproponowałem, żeby zaangażować do produkcji kolegów z mojego wymarzonego trio: Larsa Danielssona oraz Zohara Fresco.
Pojechałem do Zohara Fresco do Izraela, bo miałem pomysł, żeby płyta była dosyć skomplikowana pod względem rytmicznym i chciałem dostać od niego matryce rytmów. Matryce dostałem, ale okazały się tak zawiłe, że niemal niewykonalne, tym bardziej, że w wykonaniu miała wziąć udział orkiestra klasyczna, a klasycy w ogóle nie są wytrenowani do grania w nieparzystym metrum. Ostatecznie skończyło się na tym, że Zohar podyktował mi jedną swoją melodię, którą pod jego nadzorem zorkiestrowałem w swoim komputerze, a w międzyczasie Lars dosyłał nam szkice swoich kompozycji. To Zohar zaproponował, żeby w utworze „Stilla Storm" dodać po ósemce w każdym takcie, dzięki czemu uzyskaliśmy metrum 9/8 zamiast 4/4.
Resztę repertuaru napisałem i zorkiestrowałem we wrześniu w domku na Mazurach. Nagranie potrwało 5 dni i odbyło się w kompleksie nagraniowym Wisseloord Studios w miejscowości Hilversum w Holandii. Trzeba było wynająć dwa studia naraz, żeby się pomieścić z całym instrumentarium. Atmosfera podczas nagrań była niezwykle twórcza, za dnia pracowaliśmy w studio, a nocami dopisywałem jeszcze orkiestrze nowe rzeczy do zagrania, w ten sposób powstał m.in utwór „Tineketta" który przyniosłem, żeby poprawić nastrój klawesynistce o imieniu Tineke, bo miała depresję z powodu tego, że przebywa osobnym, bardzo małym pomieszczeniu podczas nagrań, w tak zwanej „budzie". Było to konieczne, żeby dźwięk klawesynu nie wchodził na inne mikrofony, ale Tineke po raz pierwszy w życiu nagrywała osobno i była to dla niej wyjątkowa udręka, bo słyszała orkiestrę tylko w słuchawkach. W ogóle orkiestra Holland Baroque po raz pierwszy w życiu nagrywała z metronomem podanym do słuchawek.
Premiera płyty przewidziana była na koniec kwietnia 2020, ale w marcu media światowe ogłosiły pandemię, więc premierę i trasę koncertową trzeba było odwołać. To dało mi dodatkowy czas na przemyślenia dotyczące tego nagrania, poprawiłem miksy, dograłem do utworu „Tineketta" sopocki zespół dziecięcy Baabus Musicalis wykrzykujący imię „Tineke" na różne sposoby oraz w paru utworach wymieniłem partie fortepianu, który nagrałem u siebie w domu we Wrocławiu. Dzięki pandemii dostałem więcej czasu, mogłem dopracować te płytę, na przykład w paru przypadkach ostatecznie wróciłem do oryginalnych partii fortepianu, nagranych w Holandii. Nigdy nie miałem takiego komfortu czasowego przy pracy nad którąkolwiek swoją płytą, bo zwykle wyznaczony termin premiery generował ciśnienie związane z tym, że materiał trzeba oddać na czas.
Ta płyta stanowi spełnienie moich marzeń dotyczących połączenia światów muzyki klasycznej i muzyki jazzowej, wątki ściśle zorganizowane przeplatają się z improwizacją, brzmienie muzyki balansuje pomiędzy różnymi estetykami - instrumenty Zohara Fresco umiejscawiają ją w świecie muzyki etnicznej, barokowe brzmienie orkiestry smyczkowej z klawesynem i organami ustawia ją w tradycji klasycznej, zaś partie fortepianu i kontrabasu dają koloryt jazzowy. Zwłaszcza Lars brzmi na tej płycie doskonale, udało się go uchwycić w szczytowym momencie życiowej formy, gra z niezwykłą swobodą, wystarczy posłuchać jego gry w utworze "Aghatea", gdzie podczas solówki przestraja sobie najniższą strunę nie przerywając muzycznej narracji, albo w utworze "Stilla Storm", gdzie wspina się na poziom niedoścignionej wirtuozerii. Utwór Larsa "Nikita's Dream" to urocza melodia, a dodatkowo metrum 7/8 dodaje jej czaru, bo nieparzyste podziały sprawiają, że nie jest oczywista, pomimo swojej słodkości i naiwności. Tytuł płyty „Just Ignore it" miał być gorzką konstatacją dotyczącą jakości muzyki dostępnej w mediach, ale w obecnych czasach wojny informacyjnej nabrał dodatkowych znaczeń. Nie sposób zachować zdrowia psychicznego, jeżeli nie ignoruje się niektórych informacji.
A skąd tytuł albumu ?
Zwróciliśmy się do agencji reprezentującej Petera Gabriela z prośbą o udzielenie zgody na użycie utworu "Don't Give Up". Wysłaliśmy im roboczy miks i otrzymaliśmy odpowiedź, że użycie jest możliwe, pod warunkiem, że zmienimy tytuł.
Tak się złożyło, że tytuł płyty „Just ignore it" nie był jeszcze przydzielony do żadnego z utworów, więc można było go przykleić do tytułu „Don't give up", dzięki czemu wzmocniło się całe przesłanie całego utworu, który w tym momencie brzmi „Don't give up - Just ignore it".
Nie poddawaj się, po prostu to zlekceważ.
Nie ulegaj, po prostu to zbagatelizuj.
Tak oto powstał znakomity album.