Skolimowski nakręcił oscarowy film? (Zobacz i posłuchaj)
(Kadr z trailera "Czterech nocy z Anną")
Z nieznanych przyczyn Złote Lwy dają ogromną szansę na status polskiego kandydata do Oscara. A w naszej ocenie ten film może zwojować więcej, niż w ubiegłym roku "Katyń".
Jerzy Skolimowski wrócił do reżyserii po 17 latach przerwy, a jego przyjaciel Jack Nicholson - bywalec oscarowych gal i ulubieniec Hollywood - na pewno czeka na ten film z niecierpliwością.
Zobacz trailer "Czterech nocy z Anną":
Cz. 2:
Cz. 3:
Cz. 4:
Zacznijmy jednak od samego festiwalu w Gdyni. To już 33. edycja. Rok temu triumf "Sztuczek" "Gazeta Wyborcza" nazywała renesansem polskiego kina. Dziś o "Sztuczkach" i jeszcze bardziej przecenianym "Rezerwacie" nie musimy nawet pamiętać. A "Wyborcza" inicjuje dyskusję o przyszłości festiwalu, zapowiadając niezwykle udaną edycję, tak udaną, że aż zasługującą na zupełnie inną imprezę.
W konkursie wśród szesnastu filmów, oprócz "Czterech nocy z Anną", są nagrodzone w Locarno "33 sceny z życia" Małgorzaty Szumowskiej, pokazywana w Wenecji "Rysa" Michała Rosy oraz wyprodukowany w Polsce film czeskiego twórcy Petra Zelenki "Bracia Karamazow". Zobaczymy również, czy nadal debiutanci są w Polsce usuwani w cień i kąt - między innymi po latach od sukcesu "Pręg" swój najnowszy film, "Senność", pokaże Magda Piekorz.
Tadeusz Sobolewski pyta: 33. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych będzie manifestacją kina autorskiego. Czy PISF nie powinien skupić się na wspieraniu takiego kina, które jest wizytówką naszej kinematografii w świecie?
W dyskusji zainicjowanej przez internetową "Gazetę Filmową" czytamy, że "Gdynia pozostaje wciąż zjawiskiem lokalnym. Brakuje świadomej, sprawnej polityki organizatorów, dzięki której przyjeżdżaliby tu liczący się krytycy ze świata".
Nie brak porównania z Nowymi Horyzontami. Jak czytamy: "We Wrocławiu atmosfera jest zupełnie inna. Dystans między twórcą a widzem zostaje zatarty - tak otwiera się pole do dyskusji o kinie". Ubiegłoroczny laureat Andrzej Jakimowski dodaje: "całe środowisko powinno dążyć do tego, żeby festiwal nie sprowadzał się do spotkań w "Piekiełku" i picia drinków, ale żeby prowokował rozmowy na zupełnie innym poziomie".
Łukasz Barczyk, reżyser, który apeluje o zmianę formuły festiwalu i wycofuje film z tegorocznej edycji, by wzmocnić swój przekaz przekonuje: "Powstaje coraz więcej filmów, które są coraz lepsze, odważniejsze. Ale nasze okno na świat i na nas samych, jakim jest Gdynia, nie równa kroku". A dyrektor artystyczny festiwalu Mirosław Bork podkreśla: "Nie dokonam cudu z dnia na dzień. To jest proces (...). Większość działań opiera się na pieniądzach. Tych pieniędzy jest o wiele za mało, żeby np. promować polski film przez cały rok w kraju i za granicą".