Burzliwe echa wrocławskich występów we Lwowie

Radio RAM | Utworzono: 13.11.2008, 18:42 | Zmodyfikowano: 18.11.2008, 19:00
A|A|A

Zaledwie kilkadziesiąt osób przyszło do kościoła Marii Magdaleny we Lwowie na koncert wrocławskich muzyków

"Lwów to dla naszego Zespołu miasto wyjątkowe, piękne, drogie naszym sercom i jedyne w swoim rodzaju, a możliwość występowania tam jest dla nas wielkim zaszczytem. Zaplanowaliśmy „Podróż Pana Cogito” dla uczczenia Zbigniewa Herberta - wielkiego lwowianina, poety, Polaka. W najgorszych snach nie przewidywaliśmy, że koncert Jemu poświęcony zostanie zbojkotowany przez polską publiczność we Lwowie w dniu 84. urodzin Księcia Poetów" - napisali do nas w swoim oświadczeniu Wrocławscy Kameraliści Cantores Minores Wratislavienses.

Oświadczenie to jest reakcją na list przedstawicielki Lwowskiej Polonii (dane do wiadomosci redakcj), która w gorzkich słowach opisuje konflikt wokół kościoła św. Marii Magdaleny, czyli miejsca koncertu: - "Mimo próśb konsulatu RP we Lwowie, aby koncert nie odbywał sie w kościele, bo jest to obraźliwe dla Polaków ze Lwowa (spór o zwrot toczy się od kilkunastu lat), władze Wrocławia zignorowały uczucia Polaków ze Lwowa i zadecydowaly, że koncert odbędzie się w kościele św. Marii Magdaleny, chociaż proponowano inne miejsce kościół św. Antoniego."

Problem polega na tym, że od 15 lat Polacy we Lwowie proszą tamtejsze władze miasta o zwrot świątyni. Bez powodzenia. Organizowano tam nawet głodówki. - "Ale to niewiele pomaga, bo stanowisko władz od lat jest niezmienne "nie bo nie". Ciekawe, czy przebywając na co dzień w takiej sytuacji, wrocławscy politycy, w tym Pan Prezydent, odznaczaliby się aż taką wyrozumiałością i dobrą wolą, wyczuciem politycznym i rozwagą. I najważniejsze, czy tak postępowalibyście z mniejszością niemiecką we Wrocławiu?" - pyta autorka listu.

Na miejsce koncertu Kościół pw. Św. Marii Magdaleny rekomendowało kilka miesięcy wcześniej Kolegium Europy Wschodniej. - Organizowaliśmy tam już wcześniej koncerty i nigdy nie bylo żadnych problemów. Zawsze też uczestniczyli w nich zarówno przedstawiciele władz lokalnych we Lwowie (włącznie z merem Lwowa), jak i przedstawiciele Polaków mieszkających we Lwowie. Nigdy nie było żadnego problemu i zawsze byla pełna zgoda. Proszę jednak pamiętać, że rola Kolegium Europy Wschodniej skończyła się na rekomendacji miejsca , a nie na organizowaniu koncertów - tłumaczy Jan Andrzej Dąbrowski, Prezes Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego we Wrocławiu.

Organizując lwowską premierę „Podróży Pana Cogito” Wrocławscy Kameraliści zawiadomili o zamiarze występu w Sali Organowej (kosciół św. Marii Magdaleny) zarówno Biuro Współpracy z Zagranicą Urzędu Miejskiego Wrocławia jak i Radę Miejską Wrocławia, a nawet przedstawicieli Polonii lwowskiej wizytujących Wrocław (za pośrednictwem Biura Współpracy z Zagranicą). Nie otrzymali żadnych sygnałów, sugerujących niestosowność wyboru tego miejsca. I teraz mają ogromny żal: - "Do urzędników z obu partnerskich miast – Lwowa i Wrocławia, że nie zdołali w stosownym czasie odradzić nam tę kontrowersyjną lokalizację koncertu. Gdyby wiadomość o zaostrzeniu się sporu polsko-ukraińskiego dotarła do nas odpowiednio wcześnie (a nie w dniu przyjazdu do Lwowa w formie anonimowego SMSa), oczywiście wystąpilibyśmy w innym, właściwszym miejscu" - zapewniają muzycy.

Kogo obarczać zatem winą za ten przykry incydent i zamieszanie? I czy w ogóle ktoś jest winien? Trudno doszukiwać się tu złej woli organizatorów. - Prezydent Dutkiewicz nie miał wpływu na wybór miejsca koncertu - twierdzi Zbigniew Morawski, szef biura prasowego Prezydenta Wrocławia. I ubolewa nad zaistniałą sytuacją, żałuje jednak, że wcześniej nikt nie zwrócił uwagi na kontrowersje wokół miejsca koncertu. Zwraca też uwagę, że z "naszej perspektywy" trudno niekiedy dostrzec wszystkie lwowskie realia. 

- Lwów jest naszym miastem partnerskim. Koncert realizowaliśmy w porozumieniu z gospodarzami miasta, czyli władzami ukraińskimi. Nie chcemy zabierać stanowiska w sprawie konfliktu między nimi a tamtejszą Polonią. Nie mogliśmy zmienić lokalizacji koncertu, bo mieliśmy już wydrukowane plakaty i zaproszenia, no i nie chcieliśmy obrazić gospodarzy - wypowiada się z kolei dla gazety Echo Miasta Jarosław Broda, szef wydziału kultury Urzędu Miejskiego we Wrocławiu.

Szczerość do bólu. I udało się, władze Lwowa z pewnością się nie obraziły, w odróżnieniu od części tamtejszej Polonii.

REKLAMA

To może Cię zainteresować