Burzliwe echa wrocławskich występów we Lwowie cd.
Kościół św. Marii Magdaleny we Lwowie świecił pustkami
Nad opisywaną przez nas historią debatowali we wtorek wrocławscy radni podczas posiedzenia komisji kultury. Uczestniczył w niej również wiceprezydent Jarosław Obremski.
Przypomnijmy. Pod koniec października z koncertem do Lwowa pojechali Wrocławscy Kameraliści Cantores Minores Wratislavienses. Ku ich zaskoczeniu niewielu Polaków przyszło do kościoła Marii Magdaleny na ich występ. O tę świątynię od ponad 15 lat trwa bowiem spór. Władze ukraińskie nie chcą oddać Polakom kościoła. Część Polaków koncert w nim uznała, delikatnie mówiąc, za niestosowny i go zbojkotowała. Muzycy mięli żal do władz miasta, że nikt wcześniej nie zapobigł tej przykrej sytuacji.
Przewodniczący komisji kultury Radny Miejskiej Wrocławia Jerzy Skoczylas podkreśla, że z wielkim smutkiem i troską radni pochylili się nad pełnym żalu listem, który obiegł niemal wszystkie wrocławskie redakcje. Nikomu wcześniej nie wpadło jednak do głowy, że miejsce koncertu, czyli kościół św. Marii Magdaleny we Lwowie może okazać się tak niefortunne.
W efekcie, w koncercie uczestniczyło zaledwie kilkudziesięciu widzów, wśród nich byli też i wrocławscy radni. - Mięliśmy z organizacją tego konertu niewiele wspólnego, sami byliśmy tam gośćmi - mówi Jerzy Skoczylas.
Efekt wtorkowego spotkania komisji kultury z wiceprezydentem miasta jest taki, że Jarosław Obremski zobowiązał się, że wystosuje do Polaków we Lwowie pismo, w którym wyrazi żal z powodu tej przykrej sytuacji, jaka zaistniała 29 października podczas koncertu Wrocławskich Kameralistów we Lwowie. - A ja mam nadzieję, że żal Polaków we Lwowie po jakimś czasie ustapi - dodaje Jerzy Skoczylas.