Sobotnia kawa po europejsku - Norwegia (Zobacz)
Z archiwum Bente Kahan
Jeśli już tam byliście to czekamy na Wasze wspomnienia. Możecie do nas napisać albo wysłać fotografie ([email protected] z dopiskiem 'kawa po europejsku').
Wśród nadesłanych zdjęć wybierzemy jedno, które pod koniec lipca nagrodzimy wakacyjnym pobytem .... :).
Na dobry początek zwiedzamy Norwegię, a naszym przewodnikiem była w sobotę aktorka i piosenkarka urodzona w Oslo Bente Kahan.
Pod tekstem kilka fotografii z jej rodzinnego albumu a także zdjęcia naszych internautów.
Jako pierwszy swoją opowieść wakacyjną przesłał do nas Paweł z Wrocławia. Znajdziesz ją TU
Z kolei Kasia napisała: - Norwegia na zawsze pozostanie dla nas krainą idealną, bo nieprzeniknioną. Urzekła nas naturalną prostotą, nieokiełznaną siłą natury i księżycowymi krajobrazami. Nigdy nie zapomnimy podróży przez góry z Oslo do Bergen i wyprawy w okolice Flam oraz jednego z najpiękniejszych fiordów Naeroyfjord. Czuliśmy się jak odkrywcy niezdobytych obszarów tajemniczego lądu, nieskażonego obecnością człowieka. W miejscu gdzie noc przenika się z dniem a trolle mówią dobranoc spędziliśmy niezapomniane wakacje. Na pewno jeszcze tam wrócimy.
Pozdrawiam, Kasia (Zdjęcia "Z archiwum Kasi" znajdują się pod tekstem)
Joanna Łysiak, Wrocław: - NORWEGIA - Dzika i piękna natura, duże przestrzenie A fiordy... Fiordy to nam jadły z ręki!
Pierwszy mit padł już zaraz po przylocie do Oslo. Tu jest gorąco! Nasi znajomi z Polski nie mogli uwierzyć, bo wcześniej pytali czy bierzemy kurtki puchowe na wyjazd. Nic z tych rzeczy. Lato w Norwegii jest tak ciepłe jak u nas.
Kolejny szok. O 23.00 jest jasno! A w środkowej Norwegii i na północy słońce nie zachodzi prawie wcale (robi się tylko szaro), a to sprawia, że ma się o wiele więcej energii do działania, no i oczywiście więcej czasu na podróżowanie po tym kraju. Nasza przygoda rozpoczęła się następnego dnia kiedy ruszyliśmy z przyjaciółmi z Oslo na Zachód Norwegii.
Naszym pierwszym celem był Lyse Fiord jeden z najdalej na południe wysuniętych fiordów. Niewiele jest krajów, w których ludzie tak umiejętnie wkomponowali cywilizację w naturę. Prawo mówi, że można biwakować wszędzie, o ile nie jest to oczywiście teren prywatny wtedy trzeba namiot rozbić 50 m od granicy domostwa. Zaskakującym dla Polaków jest to, że nawet w parkach narodowych można rozbijać namiot, ale oczywiście trzeba po sobie pozostawić bezwzględny porządek. My jednak zatrzymujemy się na polu namiotowym, jakoś tego dnia nie mamy ochoty biwakować w krzakach. Norwegia jest raczej droga, ale pole namiotowe jest tylko niewiele droższe niż Polsce. Docieramy do miejscowości Lyseboten. To maleńka wioseczka na końcu Lyse fiordu. Ruszamy grzbietem fiordu. Ale widoki! Idziemy chwilami brzegiem skały zawieszonej 1000 m nad powierzchnią fiordu. Po ok. 3 godzinach dochodzimy do celu. To kamień Kierag zawieszony między dwoma skałami. Śmiejemy się, że zepchnęli go tam przedstawiciele ministerstwa turystyki Norwegii, ale to sprawka lodowca, który był tu 10 tys lat temu. Najodważniejsi idą po wąskiej półce skalnej na owalny kamień, który na czubku ma powierzchnię nie większą od kuchennego stołu. Wracamy do obozu. Następnego dnia okrążamy Lyse Fiord i idziemy do skały Preikestolen, co po norwesku znaczy ambona. Widok znów zapiera dech w piersiach. A to dopiero drugi dzień naszej wyprawy. Potem było jak w filmach jak u Hichkoka - napięcie tylko rosło. Jeździliśmy na nartach po lodowcu Folgefona, kąpaliśmy się oceanie, odwiedziliśmy Bergen... Norwegia urzekła nas spokojem i harmonią, do której mieszkańcy tego kraju dążą na każdym kroku. Nikt się nie spieszy, wszyscy są życzliwi wobec siebie. Do tego szanują przyrodę, ale też z niej korzystają pełnymi garściami. Byłam tam już dwukrotnie i na pewno jeszcze nie raz wrócę!
... zdjecie zrobione przed burzą kiedy to w końcu zdołaliśmy dorwać się do plaży z zamiarem kapieli... nie zdąrzylismy - lunęło agresywnie... dobrze, że noc przychodzi niespodziewanie przez co w ciągu długiego dnia można zobaczyc, doświadczyc tylu ciekawych rzeczy :) Fiordy w Oslo są pięne, każde zdjęcie to wymarzona tapeta na pulpit :) z wakacyjnymi pozdrowieniami ze Skandynawii :) Grażyna, stala sluchaczka
Karolina: - Zakochałam się. W Norwegii. W niedostępnym, surowym krajobrazie. W przeszywającej duszę muzyce. W jazzie Nilsa Pettera Molvaera, Viktorii Tolstoy, magicznych dźwiękach zespołu Gaate, fascynującym Royksopp i milionie innych wykonawców z całej skandynawii, którzy w swoich dźwiękach dzielą się ze mną Północą.
Zakochałam się w niezwykłej fantazji Norwegów, dzięki której na pustkowiach, tam gdzie renifery mówią dobranoc, wyrastają czerwone domki. I to w najmniej oczekiwanych miejscach. Jechałam przez Szwecję, Norwegię i Finlandię 2 tygodnie. Tego nie da się opisać, w żaden sposób wyrazić słowem ani zdjęciami. To jest inny świat. Zupełnie nierealny. Spokojny, pełen zieleni, która hipnotyzuje intensywnością. A jednocześnie niepokojący potęgą fiordów, gór, pustkowi. Intrygujący i magiczny. Uczymy się o starożytnej Grecji, Rzymie, Egipcie. A nie wiemy nic o Skandynawii. Chociaż może to dobrze. Najwyraźniej Skandynawia nie chce stać się oklepana i "wyczytana" w podręcznikach do historii. Może chce zostawić swoje piękno i majestat dla tych, którzy mają w sobie tyle odwagi, żeby zamienić palmy na lasy sosnowe i plaże na fiordy oraz lodowce? Może to właśnie kraina tylko dla wybranych?
Od mojego powrotu, czyli od 2 lat, pochłaniam wszystko co związane z Północą. I chcę więcej. Zdjęcia, pocztówki, flagi, mitologie, przewodniki, książki, muzyka. Dla mnie to ciągle za mało. Skandynawia działa jak narkotyk. Żaden detoks tu nie pomoże. Zakochany w niej człowiek dozna ulgi dopiero jak tam wróci. Chociaż pewnie potem znowu będzie tęsknił i to jeszcze mocniej. Ja ciągle liczę na to że wrócę.
- Dzięki moim znajomym też miałem okazję być w Norwegii i chciałem z tej okazji przesłać kilka zdjęć - napisał Grzesiek ze Świdnicy. - Kraj przecudowny i można chyba go pokochac od razu. (Zdjęcia Grześka obejrzeć można również pod tekstem).
Sylwia z Lubina: - Norwegii nie da się opisać. Ją trzeba po prostu zobaczyć! Zapiera dech w piersiach już po pierwszym kroku postawionym w tym jakże pięknym kraju. W sierpniu zeszłego roku wybrałam się wraz z dwójką przyjaciół na miesięczny wypad stopem na Skandynawię. I trzeba przyznać, że Norwegia wypadła nam najlepiej spośród wszystkich krajów skandynawskich zarówno pod względem walorów estetycznych (jestem studentką ochrony środowiska, dlatego też mają one dla mnie ogromne znaczenie), jak i ze względu na życzliwość tamtejszych ludzi. Podróże stopem mają to do siebie, że można poznać bardzo wielu zwyczajnych ludzi, co umożliwia głębsze poznanie narodu, jego cech charakterystycznych, nastawienia do życia. I tak Norwegowie okazali się niezwykle pomocni, gościnni, bardzo zakochani w swoim własnym kraju (zresztą trudno im się dziwić) i chętni do jego reklamowania. Z pewnością wielu miejsc, nie opisanych w żadnych przewodnikach, a jednak niezmiernie atrakcyjnych, nie widzielibyśmy, gdyby nie Oni. Niepowtarzalnym przeżyciem jest możliwość zamieszkania przez kilka dni w domu zwyczajnej norweskiej rodziny na Lofotach, spróbowania potrawki z łosia, przyrządzonej przez typową norweską gospodynię domową, ujrzenia wieloryba na własne oczy, wypicia piwka na łonie natury w jednym z norweskich parków narodowych z profesorem architektury, czy też wzięcia udziału w cichym, międzynarodowym zlocie tzw. basejumperów i oglądania ich popisów "na żywo" w ich ulubionym miejscu do skakania właśnie w Norwegii. Gorąco polecam zwiedzanie Norwegii oraz zawieranie kontaktów z Norwegami - są naprawdę wspaniali! Zdjęcia z archiwum Sylwii z Lubina znajdują się pod tekstem.