Nie zostało już nic...(Komentarz)
fot.K&M Ziółkowscy/foto.ziolo.eu
Najpierw upadła koszykówka kobiet, potem mężczyzn, następnie siatkówka mężczyzn, a teraz piłka ręczna mężczyzn. Gdzie? Nie w jakimś małym miasteczku, przeżywającym trudności ośrodku sportowym, ale we Wrocławiu. Mieście podobno jednym z najdynamiczniej rozwijających się w Polsce, mieście spotkań jak szumnie nazywają je władze, mieście, z którego mieszkańcy, czyli jak rozumiem także sportowi kibice, zdaniem rządzących powinni być dumni.
Do problemów sekcji piłki ręcznej zdążyliśmy się przyzwyczaić. Niemal co rok dochodziły głosy o możliwości rozwiązania drużyny a zespół 15-krotnego mistrza Polski musiał rozgrywać swoje mecze np. w Sobótce czy Oleśnicy. We Wrocławiu - mieście spotkań - miejsca na spotkania sportowe nie było...
Gdy drużyna wróciła do ekstraklasy a następnie w niej się utrzymała wydawało się, że mogą przyjść lepsze czasy, zwłaszcza, że dyrektor Janusz Pilch zasypywał nas informacjami o kolejnych rozmowach z kolejnymi sponsorami. Tak było jeszcze niedawno, jeszcze niemal do ostatnich chwil agonii. Dziś nastąpił zgon. Taki spokojny, a z drugiej strony dziwny. Wszyscy, którzy mogli pomóc nie byli zainteresowani ratunkiem.
To bolesna rzeczywistość. Nie mam pretensji do władz AS Bau. Oni - czyli panowie Andrzej Kłos i Stanisław Haczkiewicz - utrzymywali drużynę niemal przez 5 lat a teraz po prostu nie byli w stanie robić tego dalej sami. Wspomniany już dyrektor Pilch obiecywał gruszki na wierzbie, finalizował rozmowy z Polsatem itd. A jak mówią wtajemniczeni żaden z potencjalnych sponsorów nie potrafił się z nim porozumieć. "Wy dajcie pieniądze, ale to my będziemy decydować jak je wydamy". I temat upadał zanim jeszcze zdążył się narodzić.
Mam ogromne pretensje do władz miasta. I nie o to, że wspierają piłkę nożną. To wsparcie rozumiem i też jestem zwolennikiem wielkiej drużyny w stolicy Dolnego Śląska. Zdaję sobie sprawę z tego, że utrzymywanie klubów nie leży w gestii władz czy samorządów. Ale gdyby tak postarać się zrobić więcej niż nic, wówczas rozmowy z Polsatem i też z potencjalnym sponsorem z Niemiec miałyby szansę powodzenia. A tak można ze spokojem patrzeć jak kolejna historia polskiego sportu umiera. No bo nikt nie pomógł, bo nikt się nie odważył, a może raczej nikomu się po prostu nie chciało.
A naprawdę można. Przed meczem Polska - Chorwacja zespół piłkarzy ręcznych VIVE Targów Kielce dostał od władz 6 250 000 złotych. Tak, nie pomyliłem zer. To ponad 6 milionów. A przecież w Kielcach władze wspierają jeszcze i piłkarzy Korony i siatkarzy Farta. Te dwa zespoły w nowym sezonie także będą grać w ekstraklasie.
A ja jadąc w rodzinne strony (właśnie w Kielcach się urodziłem) znów będę musiał się rumienić. I tłumaczyć dlaczego we Wrocławiu nie można, w tak wielkim mieście, z takimi tradycjami i potencjałem.
Tylko chyba teraz już nie będę tłumaczył... Spuszczę głowę i zaczerwienię się. I powiem prawdę.
Można było, ale tym, którzy mogli uratować piłkarzy ręcznych AS Bau Śląska Wrocław po prostu się nie chciało.
Żużlowcy Betardu przeżywają swoje problemy, pozostają siatkarki Impelu Gwardii i piłkarze Śląska. Ale jeśli im także będzie potrzebna pomoc, to wiem, że nikt jej nie udzieli, bo po co sport w takim mieście...
Nie zostało już nic!