Opłata za 2. kierunek wbrew konstytucji

Leszek Mordarski, wsp. Martyna Czerwińska | Utworzono: 05.06.2014, 16:37
A|A|A

Fot. www.radioram.pl

Zakwestionowane przepisy o odpłatności za drugi kierunek obowiązują przyjętych na studia po 1 października 2012 roku. De facto zatem w większości przypadków dotyczą tych, którzy naukę rozpoczęli w roku akademickim 2013-2014. Z tego powodu na Uniwersytecie Wrocławskim, choć są ludzie studiujący dwa kierunki, nikt jeszcze za naukę nie płaci - mówi Radiu Wrocław rzecznik uczelni doktor Jacek Przygodzki. Jak dodaje, dopiero po wiosennej sesji egzaminacyjnej, będzie wiadomo kto otrzyma stypendium rektora i kto wejdzie do puli uprawnionych do bezpłatnego studiowania, a kto będzie zmuszony uiścić czesne za dwa semestry.
    
Na Politechnice Wrocławskiej są już osoby, które muszą płacić za drugi kierunek, mówi Radiu Wrocław rzecznik tej uczelni. Agniszka Niczewska podkreśla jednak, że chodzi o 17 osób na 35 tysięcy studentów.   

Tak Niczewska jak i Przygodzki zaznaczają, że uczelnie dostosują się do prawa stanowionego przez Parlament. Zakwestionowane przepisy mają obowiązywać do 30 września 2015 roku. Obejmą więc jeszcze studentów w roku akademickim 2014/15. Trybunał podkreślił jednak, że termin obowiązywania niekonstytucyjnych przepisów może zmienić parlament uchylając je.

W myśl zakwestionowanych przepisów do bezpłatnego studiowania drugiego kierunku uprawnionych było 10 procent najlepszych studentów. W Sejmie jest już nowelizacja ustawy o szkolnictwie wyższym podnosząca ten limit do 20 procent.

Furtka już nie będzie potrzebna?
O tym, jak studenci zamierzają unikać opłat za drugi kierunek, opowiadaliśmy w sierpni ubiegłego roku. "Furtka" miała polegać na tym, że jeśli żacy rozpoczną naukę na dwóch innych uczelniach i nie ujawnią tego w oświadczeniu, szkoły najprawdopodobniej nie dowiedzą się o tym i nie będą pobierać czesnego. Oczywiście to nielegalne.

Gdy ujawniliśmy tę strategię, okazało się, że według Ministerstwa Nauki system działa prawidłowo a zabezpieczenia są wystarczające. Ale choć istnieje ogólnopolska baza studentów, ale żeby ustalić, ile dana osoba studiuje kierunków, trzeba ... ręcznie wpisać jej PESEL. - To technicznie niemożliwe - tłumaczył nam wtedy Andrzej Charytoniuk z Politechniki Wrocławskiej. Uczelnia mogłaby stracić tylko na jednej osobie nawet 175 tys. zł.

Prokuratura zapowiedziała, że studentowi, który dopuści się oszustwa grożą poważne sankcje w tym kara pozbawienia wolności. Uczelnia może się też starać o zwrot wszystkich poniesionych kosztów.

REKLAMA