Rodzice okupowali oławski magistrat
fot. Martyna Czerwińska (archiwum Radia Wrocław)
Porozumienie o współfinansowaniu inwestycji przez burmistrza i starostę wisiało na włosku - brakowało 3 milionów złotych, żeby budowa ruszyła. Rodzice postanowili więc okupować urząd miejski. Zapowiadali nawet rozpoczęcie głodówki.
Rozwiązanie problemu znalazło się po tym, jak wicemarszałek Radosław Mołoń w Radiu Wrocław usłyszał dramatyczną relację o tym, że zdesperowani rodzice z niepełnosprawnymi dziećmi nocują w urzędzie. Wicemaraszałek zaprosił samorządowców do rozmowy.
Budowa szkoły miała wstępnie kosztować 14 milionów złotych. Zgodnie z podpisanym w ubiegłym roku porozumieniem, kosztami po połowie mieli podzielić się burmistrz i starosta. Jednak koszty wzrosły i do tego aby inwestycja ruszyła i zabrakło trzech milionów złotych. Impas w rozmowach między samorządowcami doprowadził do strajku okupacyjnego.
Jedna z okupujących urząd matek, Teresa Krukowska, na wieść o tym, że jest szansa na budowę szkoły, prawie się rozpłakała. Jednak rodzice czekali na konkrety - Chcemy mieć to na papierze. Obietnice już był - mówili.
Tak relacjonowaliśmy protest:
Do oławskiego urzędu miasta przyszło w poniedziałek kilkudziesięciu rodziców, których dzieci chodzą tamtejszej szkoły integracyjnej. Zapowiadają, że nie opuszczą budynku dopóki nie dostaną obietnicy, że władze dołożą się do budowy nowej, integracyjnej placówki:
Problem w tym, że gmina już takie deklaracje złożyła - chciała dopłacić do inwestycji 7 mln, czyli połowę. Drugą miało dać starostwo. Jednak okazało się, że nowy budynek będzie droższy, niż zakładano. Burmistrz Franciszek Październik, tłumaczy, że nie jest w stanie zapłacić więcej niż zadeklarował i do droższego projektu się nie dołoży. Kosztu budowy szkoły wzrósł z 13 do prawie 20 mln złotych.
- Bardzo chcę, by nowa szkoła powstała, ale nie mogę dać więcej pieniędzy, tym bardziej, że szkoła jest powiatowa, a nie miejska - mówił na antenie Radia Wrocław burmistrz:
Te przekonania nie trafiają do protestujących. Zdesperowani rodzice przyznają, że w razie konieczności zaostrzą protest i będą głodować. Część z nich przebywa w magistracie ze swoimi niepełnosprawnymi dziećmi.
kalendarium