Nowak-Jeziorański jak Bond. Powstał komiks o słynnym kurierze
ilustracje: Zakład Narodowy im. Ossolińskich
2 października przypada setna rocznica urodzin Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Jako emisariusz zasłynął przede wszystkim tym, że w czasie II wojny światowej trzykrotnie w przedostawał się z okupowanej Polski do Londynu. Misje Jeziorańskiego, podczas których przekazywał rządowi londyńskiemu cenne informacje z kraju, miały brawurowy charakter - mówił Radiu RAM Mariusz Urbanek z Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, współautor komiksu "Kurier z Warszawy", którego premiera już w październiku.
Wrocławskie obchody Roku Kuriera z Warszawy przygotowane przez Zakład Ossolińskich rozpoczną się w czwartek. W programie są wystawy, konferencje popularno-naukowe oraz prezentacje książek poświęconych osobie Nowaka-Jeziorańskiego.
Polacy bardzo mało wiedzą o Janie Nowaku Jeziorańskim.
A gdyby był Amerykaninem, pewnie dawno mielibyśmy film i serial o nim. To człowiek o życiorysie na którym nie tylko można się uczyć historii polski, ale też patriotyzmu, odwagi, miłości do ojczyzny. On poświęcił życie misji, która mu towarzyszyła, a historie, których był bohaterem, świetnie sprzedałby się w kinie.
Najbardziej spektakularne były misje kurierskie
I to im poświęcony jest komiks Kurier z Warszawy. W czasie misji Nowak z okupowanej Polski, musiał przedrzeć się do Londynu, żeby przekazać informacje jak działa i co robi polskiej państwo podziemne i Armia Krajowa. Tych informacji nie dało się przemycić drogą radiową. Wiózł ze sobą mikrofilmy - na przykład w figurce św. Antoniego, w maszynce do golenia, w pudełku papierosów. Trzykrotnie przebijał się do Londynu, dwukrotnie wracał. To były przeprawy w stylu bondowskim. Pierwszą odbył w luku węlgowym, przywalony kilkoma tonami węgla, by nie wykryli go Niemcy i psy.
Miał też wiele szczęścia. Po pierwszej wyprawie, gdy przebywał w Szwecji Niemcy dowiedzieli się, że wyjechał na zachód z dokumentami. Wiedzieli, że ma wracać przez port w Gdyni albo Gdańsku. Oba te miejsca były obstawione, pełne listów gończych. Ale ze względu na złą pogodę, statek nie dopłynął do Szczecina. Dzięki pomocy polskiego podziemia Nowak-Jeziorański wyszedł z portu i udało mu się dotrzeć do Warszawy.
Jak był w Londynie, rozmawiał z Churchillem. Próbował namówić go na interwencje.
Wyjeżdżając do Londynu dostał od komendanta głównego Armii Krajowej polecenie, że w Warszawie ma być jak gąbka i nasiąknąć wiedzą o okupowanej Polsce, później dostać się do Londynu, gdzie z tej gąbki Anglicy i Polacy mieli wycisnąć wszystkie te informacje. Oprócz polityków polskich rozmawiał m.in. z premierem Wielkiej Brytanii Winstonem Churchillem. Strasznie był przejęty. Twierdził, że się jąkał. Został potraktowany krótko. Churchill powiedział - jeżeli wszystko co ma mi pan do powiedzenia, spisze pan na jednej kartce, to ja to przeczytam. Churchill prowadził wtedy wielką wojnę, sprawa polska była na dalszym planie. I z taką wiedzą wrócił Nowak-Jeziorański do Polski na kilka dni przed wybuchem Powstania Warszawskiego. Przekazał tą brutalną wiedzę generałowi Borowi-Komorowskiemu mówiąc, że powstanie nie powinno się spodziewać pomocy z żadnej ze stron.