Do Czech po prawo jazdy

Piotr Słowiński | Utworzono: 04.12.2014, 09:56
A|A|A

fot. Piotr Słowiński

Po wpisaniu w wyszukiwarce internetowej wyrażenia „prawo jazdy w Czechach" pojawiają się dziesiątki stron. Niektóre z numerami telefonów. Wybieram jeden z nich. - Chce pan prawo jazdy? Nie ma problemu – mówi jeden z oferentów. Pyta o kategorię na jaką chcę zdawać. Od tego zależy bowiem cena. Za kategorię B chce 2,5 tysiąca złotych. W tym już jest tłumacz, hotel na czas egzaminu i zameldowanie w Czeskiej Republice. - Zameldowanie to klucz do sukcesu – wyjaśnia.

Żeby przystąpić do egzaminu trzeba być w Czechach zameldowanym od 185 dni na pobyt czasowy, ewentualnie studiować tam lub być zameldowanym na pobyt stały. Według organizatora kursu, nie będę musiał czekać te pół roku na egzamin. W jaki sposób zamierza to załatwić, tego już jednak nie ujawnia. Zapewnia tylko, że wszystko jest zgodne z prawem.

Mężczyzna wyjaśnia, że będę zdawał normalny egzamin, z urzędnikiem w samochodzie. Ten egzamin składa się z trzech części: teoretycznej z przepisów, pytań ze znajomości technicznej pojazdu i jazdy po mieście. - Właściwie wszyscy zdają – mówi. - Nie wiem co trzeba zrobić by nie zdać - dodaje.

Řehoř Novak ze szkoły jazdy w jednej z czeskich przygranicznych miejscowości mówi, że nieznajomość czeskiego też nie jest problemem. - Na egzaminie można korzystać z pomocy tłumacza – wyjaśnia.

Polacy są coraz bardziej zainteresowani zdobyciem prawa jazdy w Czechach. Ci, którzy się zdecydowali, nie żałują. Za pierwszym podejściem nie zdaje tam co najwyżej kilka procent podchodzących do egzaminu. We Wrocławiu, jak mówi Tadeusz Hryniewiecki z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, tak dobrze ze zdawalnością nie jest. Z upragnionym papierkiem z egzaminu wychodzi około 31 procent przystępujących do egzaminu na kategorię B.


- WORD-y i ich nauka jazdy to jest system korupcyjny - mówi portalowi www. prw.pl Andrzej Słowiński - właściciel ODTJ - Ośrodka Doskonalenia Techniki Jazdy we Wrocławiu, mistrz Polski, członek Kadry Narodowej w Kartingu, kierowca wyścigowy (na zdjęciu obok, fot. Facebook). Kiedyś szkoliło się by nauczyć jeździć, teraz to tylko wyłącznie drenowanie kieszeni. To, że ktoś będzie zdawał egzamin 5 czy 7 razy nie oznacza ,że będzie się lepszym kierowcą - dodaje. Słowiński podkreśla też, że opłata za kurs 990 zł. we Wrocławiu jest abstrakcją. Za takie pieniądze nikt niczego nie nauczy. Wg Słowinskiego kurs powinien kosztować ok. 1400 zł , tak jest np. w Świdnicy czy Dzierżoniowie. A egzaminatorzy we Wrocławiu stosują takie " haczyki ", by kursanci oblewali egzaminy i ponownie do nich przystępowali, bo chodzi o kasę.

Najczęstsze błędy popełniane przez kursantów podczas egzaminu na prawo jazdy wg właścicieli wrocławskich szkół jazdy:

  • Wymuszanie lub nieustąpienie pierwszeństwa
  • Zmiana pasa ruchu na lini ciągłej
  • Niezastosowanie sie do znaku STOP , który nakazuje bezwględne zatrzymanie się
  • Zbyt długa jazda lewym pasem ruchu.Zwłaszcza taka, która zmusza jadące za nami pojazdy do zmniejszenia prędkości

Dolnośląscy egzaminatorzy są jednak przekonani, że wysoka zdawalność w Czechach nie oznacza, że tamci kierowcy są świetnie przygotowani do korzystania z dróg publicznych. Tadeusz Hryniewiecki broni polskiego systemu. - Moim zdaniem, by poprawić bezpieczeństwo na drogach, trzeba nadal podnosić wymagania wobec kandydatów na kierowców – mówi. - Jeśli w Czechach zdają wszyscy, to znaczy, że kandydatom nie są stawiane żadne wymagania.

W Czechach statystyki wypadków nie są jednak gorsze niż w Polsce. Czeska policja nie interesuje się Polakami, którzy zdają w Czechach egzamin na prawo jazdy. Porucznik Udo Ertner z komendy w Trutnovie mówi, że obywatel Unii Europejskiej może, jeśli chce, mieszkać w Czeskiej Republice. Może też pracować czy zdawać egzamin na prawo jazdy i nie ma w tym niczego złego. - Jeśli ktoś spełnia wymagania formalne, ukończy kurs to może przystąpić do egzaminu. Ten nie jest uważany za trudny – mówi.

Zainteresowanie zdawaniem u naszych sąsiadów rośnie. Do niedawna chcieli tam zdawać przede wszystkim ci, którzy stracili w Polsce prawo jazdy za punkty czy alkohol. Jeździć potrafią, ale bali się ponownej wizyty w ośrodku egzaminowania. Obecnie, jak mówi jeden z pośredników, coraz częściej o taką możliwość pytają osoby, które w Polsce nie zdały egzaminu mimo kilku podejść.

REKLAMA