Do 2050 r. ubędzie ponad 50 tysięcy wrocławian
fot. Mohylek (Wikimedia Commons)
Niebezpieczny trend to odpływ powyżej jednego procenta mieszkańców rocznie. Takie liczby dotyczą tylko Łodzi i Katowic. Wrocław ma obecnie 631 tysięcy mieszkańców. Do połowy wieku w stolicy regionu zostanie nieco ponad 577 tysięcy ludzi, co oznacza spadek o niespełna 10 procent. Socjologowie zaznaczają, że nie oznacza to jednak odpływu mieszkańców z regionu - po prostu społeczeństwo się bogaci i coraz więcej osób decyduje się na mieszkanie w pobliżu dużych miast w jednorodzinnych domach. W ciągu najbliższych dekad spadku liczy mieszkańców nie odczuje tylko Warszawa i Rzeszów. Z kolei Poznań i Łódź stracą status ponad półmilionowych miast, a Opole - z niespełna 100 tys. mieszkańców - spadnie do kategorii miast niedużych.
Półmilionowe miasto - tak skrótowo określamy Wrocław. Ale miasto jest liczniejsze. Jesteśmy długo tu żyjemy? Przybywa nas czy ubywa? O tym pisał niedawno Tomasz Sikora:
PRZECZYTAJ: Jak długo żyje przeciętny wrocławianin?
Poniżej dane z Biuletynu Informacyjnego "Demografia i Gerontologia Społeczna", poświęconemu wynikom opublikowanej kilka dni temu przez GUS prognozie demograficznej na lata 2014-2050 w części odnoszącej się do stolic województw. Dane udostępnione przez Piotra Szukalskiego z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego.
Wrocław się rozlał
Jak wynika z danych podanych przez GUS, saldo migracji powiatu wrocławskiego jest aktualnie 3,8 raza wyższe niż saldo migracji Wrocławia. W samej tylko gminie Długołęka w 2013 roku przybyło więcej mieszkańców (980) niż we Wrocławiu (879). Co to oznacza?
Według przybliżonych szacunków, liczba mieszkańców podwrocławskich miejscowości wzrosła w latach 2003-2014 o około 25 tysięcy. Porównywalna liczba osób zamieszkała na peryferyjnie zlokalizowanych osiedlach. W sumie przyzwyczailiśmy się już do korków. Tempo przejazdu przez centrum Wrocławia wynosiło w październiku tego roku 28 km/h (raporty na ten temat regularnie publikuje serwis korkowo.pl). Eksperci zwracają jednak uwagę, że chaotyczne rozlewanie się aglomeracji, może mieć wpływ na ich atrakcyjność inwestycyjną. Zdaniem autorów raportu "Procesy suburbanizacji. Uwarunkowania, formy i konsekwencje." - w miastach zainfekowanych problemami przestrzennymi często pojawia się tzw. "inwestycyjny szrot". Zdaniem Agnieszki Szczepaniak z biura architektonicznego AP Szczepaniak, chaotyczna suburbanizacja to problem większości dużych polskich miast. - Wrocław na szczęście ma atut wykwalifikowanych kadr czy dobrej infrastruktury biurowej. Z pewnością jest jednak jeszcze wiele do zrobienia. Przemyślane rozwiązania architektoniczne mogłyby łagodzić niektóre z problemów. Powinniśmy częściej projektować całe założenia urbanistyczne, nie tylko pojedyncze budynki. Projekty tego typu zbyt często nie wychodzą poza etap wizualizacji. A szkoda. Dużym wyzwaniem we Wrocławiu jest właśnie przestrzeń, to w jaki sposób ją organizujemy. Przestrzeń tworzy miasto, w równym stopniu co budynki.
Istotne dla zharmonizowania rozwoju miasta mogą być także lokalizacje inwestycji mieszkaniowych. - Im więcej osób zamieszka w centrum, tym mniejsze będą korki. Życie w centrum miasta umożliwia choćby poruszanie się pieszo, czy korzystanie z komunikacji miejskiej. Korzystają na tym lokalne sklepy, kawiarnie, punkty usługowe - mówi Sergiusz Ratajczyk z WPBM Mój Dom. - To właśnie w centrum miasta na wyciągnięcie ręki mamy do dyspozycji parki, tereny rekreacyjne i atrakcje, do których dostęp z terenów podmiejskich jest jednak utrudniony. Problem polega na tym, by oferta mieszkaniowa w centrum miasta odzwierciedlała jego potencjał. Myślę, że dzielnice takie jak Śródmieście czy Stare Miasto wcale nie są skazane na depopulację. Musimy jednak podnieść standard ich zasobu mieszkaniowego. Nowe budynki i osiedla oferują już wiele komfortu, przy zupełnie rozsądnych widełkach cenowych. Gorzej wygląda sytuacja ze starymi kamienicami. Podniesienie ich standardu w jakiś ekonomiczny sposób, to coś czego nadal brakuje.