Roman Zieliński winny nawoływania do nienawiści

Agata Wojciechowska, Michał Hamburger | Utworzono: 25.02.2015, 16:44
A|A|A

Roman Zieliński, który zgodził się na upublicznienie danych osobowych uważa, że tytuł książki to zwykły chwyt marketingowy, a treść dotyczy poprawności politycznej, a nie propagowania faszyzmu. Sędzia uważał inaczej i skazał autora na 6 miesięcy prac publicznych po 30 godzin na miesiąc oraz przepadek części książek na rzecz skarbu państwa.

Zieliński jest znaną postacią w środowisku pseudokibiców Śląska Wrocław. W maju 2014 roku został skazany na grzywnę w procesie o zakłócenie wykładu prof. Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim.

Wrocławski sąd podczas pierwszej rozprawy przesłuchał m.in. biegłą psycholog. Jej zdaniem fakt, że książka była sprzedawana w tzw. drugim obiegu mógł powodować, że publikacja była bardziej atrakcyjną, szczególnie dla ludzi młodych.

- Książka może wywierać wpływ na odbiorcę, szczególnie jeśli jest napisana przez osobę postrzeganą w jakiejś grupie jako autorytet. Autor uchodzi za kogoś charyzmatycznego, wyznacza kierunki w danej grupie, nadaje jej ton. Wtedy działanie jego książki może okazać się większe. Także sam sposób dystrybucji ma znaczenie w tym przypadku. Działa tutaj pewien prosty mechanizm psychologiczny zwany "regułą niedostępności" - mówiła Joanna Markiewicz, biegła psycholog w sprawie. Co więcej, uważa, że w książce rasa czarna i np. narodowość żydowska są przedstawiane stereotypowo i pejoratywnie. Nie brakuje także porównań i zwrotów, według biegłej uznawanych za obraźliwe.

Tagi:
REKLAMA