Zachód słońca ze szczytu Manhattanu
foto i wideo: J. Krzeszowski
Na dach "sedesowca" (pierwszego od strony Odry) dostała się trójka pasjonatów fotografii: Janusz Krzeszowski, Jarek Ciurus i Maciej Lulko. Przy tej okazji nagrali też film.
- Nie było to łatwe, bo drogę do szczęścia próbowała nam odebrać wysoka na siedem metrów drabina, zawieszona z 1,5 metra nad ziemią. Z ciężkim sprzętem i statywami walczyliśmy z grawitacją. W końcu stanęliśmy na szczycie i zobaczyliśmy między innymi takie widoki - opowiada Janusz.
Na dachu, z którego są jedne z najpiękniejszych widoków na Wrocław i gdzie rzadko ktoś fotografował spędzili 2 godziny. Weszli tam zupełnie legalnie, ale to nie oznacza, że może to zrobić każdy. Wyłazy dachowe powinny być i przeważnie są zamknięte. Aby dostać się na szczyt "sedesowca", trzeba więc było uzyskać odpowiednią zgodę. Tam dostępu strzegą drzwi i krata.
- Zachody słońca to nie wszystko. Wszystkim, którzy kochają je oglądać, radzimy, żeby nie odchodzili od razu ze swoich punktów widokowych - radzi Janusz. - Najlepiej poczekać jeszcze trochę po tym, gdy słońce zniknie, bo wtedy włączają się światła miasta a niebo ma piękna barwę i to nieraz jest bardziej efektowne niż sam zachód.
- Na dobry początek do panoram miejskich są punkty widokowe Wrocławia, co prawda nie są one najczęściej otwarte przy wschodzie słońca, ale już na zachód np. na Mostu Pokutnic, wieży kościoła garnizonowego, wieży matematycznej czy Sky Tower - w styczniu, lutym, czy marcu, kiedy słońce zachodzi wcześniej - można trafić. Piękne widoki można wtedy fotografować na Ostrowie Tumskim, czy wyspach w centrum Wrocławia.
Kto chce bardziej nowoczesną, architekturę powinien wybrać się w okolice pl. Grunwaldzkiego. Pięknie wyglądają też takie obiekty jak wieża ciśnień przy al. Wiśniowej, wieża ciśnień Na Grobli i oświetlone zachodzącym słońcem Silwertower lub Kredka i Ołówek, gdy okna akademików mienią się złocistą poświatą - radzi pasjonat.