Kilkadziesiąt niebezpiecznych roślin w jednym miejscu. Kto ma je wyciąć?
fot. Elżbieta Osowicz
Niebezpieczny barszcz Sosonowskiego przy drodze z Wrocławia do Dobrzykowic. Rośliny są silnie parzące i lepiej omijać je szerokim łukiem, tymczasem obok jest ścieżka rowerowa. Niektóre okazy mają nawet 4 metry wysokości, a jest ich w tym miejscu co najmniej kilkadziesiąt. Słuchacz Radia Wrocław zawiadomił o tym niebezpiecznym skupisku władze gminy Czernica.
- Trzeba coś zrobić zanim dojdzie do nieszczęścia. Te krzaki mają po kilka metrów, są przeolbrzymie. Jest to niebezpieczne, więc zgłosiłem to gminie i mam nadzieje, że ktoś się tym zajmie - mówi Jerzy Hajnsz:
Jednak gmina Czernica twierdzi, że to teren należący do Wrocławia. Jarosław Dudziak z wrocławskiej straży miejskiej odbija piłeczkę.
- Sprawdzaliśmy wskazaną lokalizację i wynika z tego, że jest ona poza obszarem administracyjnym Wrocławia i niestety ta gmina, do której należy teren, powinna się tym zająć – tłumaczy Jarosław Dudziak:
Zawiadomiona została miedzy innymi policja i...... tak pisma krążą między urzędami. Gmina Czernica zajęła się roślinami, ale tylko tymi które rosną na jej terenie - tłumaczy Małgorzata Dąbrowska z urzędu:
- Nie możemy wejść na teren Wrocławia i ponosić koszty i konsekwencje. Poinformowaliśmy Wrocław, że na ich terenie również jest barszcz, informowałam telefonicznie, wysłałam fax, wysłałam również pismo drogą pocztową.
Po naszej interwencji wrocławska straż miejska obiecała oznakować teren, ale zdaniem urzędników należy on do Czernicy. Gmina zdecydowała, że usunie rośliny, ale tylko te rosnące w jej granicach. O świcie do akcji ruszyli strażacy, którzy odpowiednio ubrani najpierw wycinali chwasty, a następnie stosowali środki chemiczne. Kto ma zająć się spornym "polem barszczu" na razie nie wiadomo.