Płyta tygodnia: Tricky "Skilled Mechanics"
Tytuł krążka „Skilled Mechanics", Tricky zaczerpnął z filmu o szpiegach: „_Oglądałem dokument o agencie C.I.A, który mówił o zabójcach wysyłanych w świat, by inspirować rewolucje i obalać rządy. To na nich mówiono „skilled mechanics". Pomyślałem, że to wspaniała nazwa: mroczna i cyniczna."
Skilled Mechanics to de facto nowa grupa Tricky'ego i zarazem jego przewrotna odpowiedź na zarzuty, że w studio i na scenie ukrywa się za śpiewającymi kobietami. Na nowym krążku to on częściej przejmuje mikrofon, choć oczywiście nie zabrakło na nim też utalentowanych gości. Po prostu Tricky jako lider chciał stworzyć platformę do współpracy z różnymi muzykami. „_Ostatni raz na scenie jako samodzielny wokalista występowałem ponad 20 lat temu, jeszcze przed „Maxinquaye". To dla mnie duże wyzwanie" - przyznaje.
Tricky nieprzypadkowo wspomina czasy, gdy nagrywał i występował jako jeden z frontmanów Massive Attack - choćby w legendarnym kawałku „Karmacoma". „Tricky presents Sklled Mechanics" można bowiem uznać za jego powrót do triphopowych korzeni. To prawdziwy upalony „Bristol sound". W powstawaniu albumu ogromny udział ma DJ Mylo - przyjaciel Tricky'ego z czasów szkolnych i jeden z założycieli legendarnego kolektywu The Wild Bunch, który tworzyli też Robert Del Naja - 3D, Mushroom i Daddy G z Massive Attack._ „Jako ośmiolatkowie wspólnie z Milo mieszkaliśmy u mojej ciotki (…)W wielku 16 lat Milo grał już z The Wild Bunch i to on wciągnął mnie do tej bandy. Mieliśmy próby i imprezowaliśmy w domu Daddy'ego G z Massive Attack"_ - wspomina Tricky.
Twórca „Maxinquaye" przyznaje, że od lat myśleli o wspólnym projekcie, który odzwierciedlałby ich fascynacje muzyką soul, hip hopem, wibracją dub, bogactwem brzmień ulicznych soundsystemów. „Tricky presents Skilled Mechanics" to odwrót od ciężkich rockowych dźwięków, które można było usłyszeć na koncertach Anglika. Choć, paradoksalnie, na płycie znalazło się miejsce dla dwóch coverów z rockowego kanonu - kompozycji znanego ze Slipknot Coreya Taylora „Bother", którą wykonuje Luke Harris i pięknej piosenki „Diving Away" opartej na melodii „Porpoise Head" Porno For Pyros, grupy Perry'ego Farrella (także Jane's Addiction), z którymi Tricky przed laty koncertował.
Nowy krążek to jednak przede wszystkim elektroniczne brzmienie, hipnotyczny groove, rytm i liryczny mrok, które odsyłają wprost do brzmień lat 90. Wystarczy posłuchać znakomitych „How's Your Life" czy „Necessary", które śmiało mogłyby trafić na „Maxinquaye" czy „Nearly God". Pierwszym świadectwem tej przemiany był singiel „Beijing To Berlin," z udziałem chińskiej raperki Ivy. W podobnej estetyce utrzymany jest utwór „Boy" - być może najbardziej osobisty w karierze Brytyjczyka. Tricky wspomina w nim traumy swojego dzieciństwa - samobójczą śmierć matki i pierwsze spotkanie z ojcem.
To kawałek mroczny, liryczny, a jednocześnie niezwykle witalny, jak cały album. Dla Tricky'ego bowiem twórczość, to życiowa konieczność, pasja, ale i rodzaj publicznego oczyszczenia.