Batalii o Teatr Polski ciąg dalszy
Niewykluczone, że Prawo i Sprawiedliwość złoży wniosek o odwołanie zarządu województwa. To efekt dzisiejszej dyskusji na temat konfliktu w Teatrze Polskim. Dyskusja w czasie sesji trwała ponad 2 godziny, ale zdaniem Andrzeja Jarocha nic z niej nie wynika. Dlatego radni opozycji proponują powołanie komisji, która poszuka rozwiązania. Ale być może pojawi się również wniosek o odwołanie zarządu.
Przypomnijmy, że zarząd województwa odwołał dyrektora Teatru Polskiego Cezarego Morawskiego i na jego miejsce powołał Remigiusza Lenczyka. Wojewoda podważył obydwie uchwały. Dlatego sprawa trafi do sądu - mówi Jarosław Perduta, rzecznik marszałka.
Teatr Polski jest finansowany przez urząd marszałkowski oraz ministerstwo kultury. Resort nie zgodził się na zmianę na stanowisku dyrektora placówki.
Sama sesja Sejmiku Województwa Dolnośląskiego rozpoczęła się z 40 minutowym opóźnieniem. Przed salą zebrało się kilkadziesiąt osób - to głównie pracownicy Teatru Polskiego. Jedni popierają odwołanego przez zarząd województwa dyrektora placówki Cezarego Morawskiego. Drudzy walczą, by na stanowisku pozostał pełniący obowiązki dyrektora Remigiusz Lenczyk. Ale jednocześnie wszyscy przekonują, że chcą zakończenia tej wyniszczającej teatr sytuacji.
Dlatego pierwszym punktem sesji była dyskusja na temat sytuacji w Teatrze Polskim. To propozycja marszałka Cezarego Przybylskiego, który nie zmienia jednak zdania - Cezary Morawski nie jest dyrektorem:
Przypomnijmy - dwa dni temu zarząd województwa odwołał dyrektora teatru Cezarego Morawskiego. Decyzję wstrzymał jednak wojewoda. Na sali są członkowie załogi z teatru, którzy również stoją po dwóch stronach barykady. Stanisław Melski z teatralnej "Solidarności" tłumaczył, że nie chodzi o obronę Cezarego Morawskiego, a obronę prawa. - Ktokolwiek by to nie był, byłoby tak samo, bo został złamany układ - mówił Melski:
Marszałek nie odniósł się do tego zarzutu, ale deklarował chęć szukania kompromisu. Apelował o to również Marek Dyduch z SLD: - Daliśmy się wplątać - mówię o pracownikach teatru, społeczności, aktorach, zarządzie - jak dzieci w politykę. Jeżeli chcemy rozwiązać ten problem, jedynym wyjściem jest dialog. Rany i tak już pozostaną.
Dziś budynek teatru jest zamknięty. Wczoraj doszło tam do przepychanek, interweniowała policja.
Przeczytaj jak sytuację w Teatrze Polskim komentuje szef Radia Wrocław Kultura, Grzegorz Chojnowski:
Policja w Teatrze to rzeczywiście sytuacja ekstremalna. Ale proszę Państwa, to nie dzieje się naprawdę. Pamiętajmy, jesteśmy w teatrze, gdzie jeśli nie tam należy wystawiać mocne spektakle i performanse. Ten nie jest szczególnie oryginalny, inspirowany zapewne mnóstwem zdarzeń rzeczywistych i prawdziwymi osobami, lecz podobieństwo jest przypadkowe. Długawy tytuł wyjaśnia wszystko: "Tp.pl, czyli sztuka o dwóch dyrektorach, dwóch urzędach, dwóch związkach i dwóch rzeczywistościach albo awangardowy Wrocław not dead". Autor Sławomir Mrarzek mówił mi dziś w nocy podczas próby generalnej: -To, co widzimy tu teraz to jeszcze atrapa, bo nie mogłem wykorzystać aktorów, dlatego ćwiczymy na wolontariuszach. Ale jutro już będą zawodowcy, którzy jeszcze przebywają na L4. Może z jednym wyjątkiem, i nie wiem, czy zorganizujemy zastępstwo, czy zagramy nieobecnością.
- No tak, to dość częsta technika dramaturgiczna. To będzie jednorazowe przedsięwzięcie? - pytam.
- Moim zamiarem jest spektakl w odcinkach, na bieżąco pisany i realizowany. Nie wiem, kiedy się skończy, niby wiem jak, ale postaci zwłaszcza w teatrze, potrafią zaskoczyć i zacząć żyć własnym życiem - odpowiada Sławek, z miejsca nominowany do naszych nagród Emocji.
Tak więc, drodzy wrocławianie, spokojnie to tylko performans i, jeśli wierzyć autorowi, leci z nami pilot.
Wczoraj rano Remigiusz Lenczyk, którego wybrano na pełniącego obowiązki dyrektora po odwołaniu ze stanowiska Cezarego Morawskiego, pojawił się w pracy, jednak na polecenie Morawskiego, który przebywa obecnie na zwolnieniu lekarskim, kierownik administracyjny Tadeusz Tworek zablokował wejście. Ostatecznie, dzięki interwencji Macieja Sznela, sekretarza województwa, do swojego gabinetu na prywatną rozmowę zaprosiła Lenczyka główna księgowa.
Później na miejsce została wezwana policja, by wyprowadzić Lenczyka z Teatru. - Sytuacja jest konfliktowa, są emocje. Ja nie uważam, że tutaj ktoś kogoś niekulturalnie potraktował. Pan Lenczyk wyszedł z budynku przecież sam, nikt go nie wyprowadzał. To jest obiekt użyteczności publicznej, to nie jest pastwisko. Na pastwisku też nie może każdy przebywać, komu się chce - mówił rzecznik teatru, Marek Perzyński:
Remigiusz Lenczyk tłumaczył natomiast, że będzie starał się przywrócić w teatrze normalność poprzez pogodzenie zwaśnionych stron i tym samym zażegnać trwający od września ubiegłego roku spór:
- Bardzo liczyłem na to, że państwo będziecie mieli widowisko i zejdę tutaj w kajdanach. Niestety, panowie policjanci powiedzieli, że mam prawo być tu w teatrze (...)