Konrad Imiela w liście do wojewody i marszałka
fot. Monika Jaworska
"Wrocław, 30 maja 2017 roku
Szanowny Panie Wojewodo,
Szanowny Panie Marszałku,
Jako dyrektor jednego z wrocławskich teatrów nie zwykłem komentować tego, co dzieje się w innym teatrze w tym mieście. Jednak sytuacja w Teatrze Polskim wpływa na kondycję całego środowiska artystycznego Wrocławia, z którym identyfikuję się od lat. Byłem aktorem tego teatru, jako widz emocjonowałem się kolejnymi premierami. Wobec najnowszych wieści w sprawie Teatru Polskiego postanowiłem odstąpić od politycznej poprawności. Zamieszanie związane z obsadą stanowiska dyrektora Polskiego trwa już wiele miesięcy. Efektem jest rażące obniżenie poziomu artystycznego i rozbicie jednego z najlepszych zespołów teatralnych.
Kiedy 11 lat temu otrzymałem od Prezydenta Rafała Dutkiewicza propozycję objęcia funkcji dyrektora Capitolu, argumentem który ostatecznie mnie do tego przekonał była potrzeba ocalenia i rozwoju świetnego zespołu artystów stworzonego przez mojego poprzednika. W pierwszych latach mojej dyrektorskiej pracy miałem kilka momentów, kiedy w podejmowanych decyzjach zasięgałem rady autorytetów. Jednym z nich jest Jacek Weksler, wieloletni dyrektor Teatru Polskiego, jeden z najlepszych dyrektorów teatrów jakich poznałem. Słyszałem następujące rady: "Niech pan przede wszystkim pamięta o zespole", "Proszę myśleć o dobru zespołu aktorskiego" itp. Zespołu Teatru Polskiego sprzed roku już nie ma. Wiele wybitnych osobowości artystycznych zniknęło ze scen tego teatru. Powoli zadomowiają się gdzie indziej. Kiedy spotykam moich kolegów ze sceny przy Zapolskiej, coraz rzadziej widzę w ich oczach iskry buntu, niezgody. Widzę smutnych, przegranych artystów, którzy stracili wiarę w przyszłość. I nie chodzi tu o ciepłe posadki, etaty, wczasy pod gruszą i obiady w bufecie. Chodzi o utratę miejsca rozwoju artystycznego, miejsca spotkania z wybitnymi twórcami, tworzenia nowych jakości teatru, inspirowania publiczności, najważniejszej w każdym teatrze.
Nie chcę w moim liście zajmować się sposobami obsadzania dyrektorskich stanowisk, oceną mijającego sezonu w Teatrze Polskim ani polityką. Chcę zwrócić uwagę na jedną rzecz. Mieliśmy we Wrocławiu bardzo mocne środowisko artystyczne skupione wokół wszystkich teatralnych scen. Nie mówię tylko o etatowych pracownikach teatrów. Mówię o reżyserach, adeptach sztuki aktorskiej, badaczach teatru, artystach rozmaitych rzemiosł teatralnych, w końcu wymagających widzach, szukających w teatrze pożywki emocjonalno-intelektualnej. Ci ludzie chcieli tu być, tu mieszkać, tu realizować swoje pasje. Dziś brakuje nam bardzo ważnego ogniwa kształtującego ten gorący tygiel wrocławskiej kultury. Brakuje mocnego Teatru Polskiego. Czasem słyszę podejrzane głosy: "Teraz, jak Polski padł, chyba więcej ludzi chodzi do Capitolu? Cieszysz się?". Nie cieszę się. Na szczęście nie mamy w Capitolu problemu z frekwencją. Ciężko na to pracujemy. Nie mieliśmy go rok temu, nie mamy dziś. Nie wiem czy zmiany w Polskim wpłynęły na ilość widzów na naszych przedstawieniach. Nie cieszę się, bo wiem, że coraz mniej młodych, ambitnych aktorów, twórców teatralnych chce swoją przyszłość wiązać z Wrocławiem. Jak by nie starał się Capitol, Współczesny, Lalki, czuć, że coś tu jest nie tak, coś tu mocno szwankuje, nie budzi zaufania. Czuć wiszące w powietrzu "Jedziemy do Warszawy, tam teraz są wszyscy... do widzenia". Chciałbym ocalić ten stan, który wypracowaliśmy przez lata - stan nieczucia się prowincją. Dwadzieścia kilka lat temu, kiedy kończyłem szkołę teatralną, wszyscy marzyli o Warszawie, większość młodych aktorów traktowała Wrocław jak przystanek w drodze do stolicy, wychowywaliśmy się w poczuciu prowincjonalności. I oto udało się po dwudziestu latach wyzbyć kompleksów. Dziś te kompleksy mogą wrócić. Panowie politycy, uchrońcie Wrocław przed prowincjonalnością!
W środowisku teatru polskiego dziś mówi się o Narodowym Teatrze Starym i o skutkach ministerialnego konkursu na dyrektora tej sceny. Boję się, że za chwilę sprawa Teatru Polskiego we Wrocławiu może zejść na margines dyskusji, a każdy kolejny tydzień utrzymywania obecnego stanu na Zapolskiej odsuwa nas od szans na restaurację wrocławskiego środowiska teatralnego, artystów i widzów.
Śledzę doniesienia o sytuacji w Teatrze Polskim. Dowiedziałem się o kolejnym odsunięciu w czasie ruchów naprawczych w tej instytucji. Mam wrażenie, że coś sobie Panowie chcecie nawzajem udowodnić, jak to zwykle w polityce bywa. Apeluję, porozmawiajcie wreszcie na chwilę zapominając o swoich politycznych karierach i ambicjach. Przecież jesteście światłymi reprezentantami narodu. Proszę, poczujcie się wespół realnymi mecenasami kultury, nie szukajcie na siebie kolejnych kruczków prawnych tylko ROZWIĄŻCIE SPRAWĘ stawiając na pierwszym miejscu dobro publiczne, jakim jest jakość życia kulturalnego Wrocławia. Publiczność Wam tego nie zapomni.
z poważaniem
Konrad Imiela
Dyrektor Teatru Muzycznego Capitol we Wrocławiu"