Tablice... informacyjne?!
Na wielu klatkach schodowych wiszą tablice informacyjne. Na ogół tylko przechodzimy obok nich, ale czasami życie stawia nas przed natychmiastową koniecznością szukania tutaj numeru telefonicznego. Numeru pogotowia wodociągowo-kanalizacyjnego, elektrycznego, winda się zepsuła, wiadomo. A jeśli ktoś tych numerów nie aktualni - jest problem.
Mówię o tym, ponieważ dwa razy w ciągu ostatnich miesięcy zdarzyło mi się szukać numeru na takiej tablicy - dodam na różnych klatkach, raz u siebie w domu i raz u mieszkającej na drugim końcu Wrocławia mojej mamy. Szukając po nocy właśnie pogotowia elektrycznego i wodociągowo-kanalizacyjnego dwa razy budziłem zaspanych ludzi zirytowanych tym, że ktoś po nocy zawraca im głowę i mamrocących: - "Ale proszę pana, to numer prywatny, ja śpię."
Tak sobie pomyślałem: skoro mnie dwa razy dopadła konieczność szukania pomocy i dwa razy numer, pod którym miałem otrzymać pomoc był nieaktualny, pewnie w naszym mieście jest jeszcze wiele takich tablic, gdzie ktoś coś kiedyś powiesił i od dawna nie zadaje sobie trudu, aby sprawdzić, na ile informacje tam zamieszczone są prawdziwe.
Stąd mój dzisiejszy apel do wszystkich osób wieszających takie tablice - pamiętajcie, żeby raz na jakiś czas sobie o nich przypomnieć, zastanowić się, czy informacje, które na nich umieściliście, są prawdziwe, czy też jest to już jakaś komunikacyjna science fiction.
Oszczędzicie wielu nerwów ludziom, którzy nagle w środku nocy mają problem odbiegający od ich codziennych kłopotów.
O co prosi świeżo przez takie gapiostwo przeczołgany Piotr Bartyś.