Fatalna sytuacja we wrocławskich noclegowaniach dla bezdomnych
fot. Patrycja Dzwonkowska
- W ośrodkach zmniejszono limity miejsc nawet o połowę, przez co wielu z bezdomnych jest odsyłanych z kwitkiem - tłumaczy opiekun ogrzewalni przy Gajowickiej Grzegorz Kordek:
Jak mówi koordynator wrocławskich działań na rzecz bezdomnych Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta Andrzej Ptak, nie da się pomóc ludziom w ośrodkach, dlatego trzeba było zmienić formułę.
- Sposobem na doraźne radzenie sobie z kryzysową sytuacją ma być przeniesienie pomocy bezpośrednio na ulicę, ale nie damy rady bez działań systemowych:
W ubiegłym roku w ogrzewalni przy Gajowickiej przyjmowano nawet po kilkanaście osób na dobę, teraz ograniczono to do 2-3. - To się na razie na pewno nie zmieni - dodaje Andrzej Ptak:
Jak tłumaczą przedstawiciele służb działających na rzecz bezdomnych - choć ci szczęśliwie nie są w grupie, którą dotychczas szczególnie dotknął koronawirus, to może się zmienić w momencie w którym zaludniłyby się noclegownie. Jak mówi jeden z podopiecznych ogrzewalni przy Gajowickiej - wprowadzono obostrzenia, do których wszyscy się stosują, bo wiedzą że o miejsce jest coraz trudniej:
Bezdomni ciągle mogą korzystać także z pomocy w postaci oferowanych im ciepłych posiłków, zarówno przez towarzystwo, jak i przez Caritas.
Posłuchaj całego materiału: