Urodziny EKOSTRAŻY 2021 przechodzą do historii!
fot. mat. prasowe
Ciekawe eko-chillo-fakty:
Za najwyższą kwotę został wylicytowany obraz od Aleksandra Kulczycka Malarstwo przedstawiający suczkę Edzię. Licytacja była zażarta - obraz poszedł za.... 3 000 PLN!
Historia obrazu tutaj: https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=457411125712894&id=100043320315497
Co ciekawe, Ola w zeszłym roku przekazała nam na licytację obraz z kotką Freyą. W tym roku jej obraz został wylicytowany przez tą samą osobę (EWRA - polubowne i sądowe dochodzenie należności w biznesie, jesteście szaleni! ) - zatem piesek dołączył do kolekcji Ola, koniecznie trzeba zrobić tryptyk, widzimy się za rok!
W licytacji głównej pojawiła się ogromna mata węchowa z sercem, wypleciona przez uczestników warsztatów. Mata została wylicytowana za 120 PLN. Wyplatanie maty nie było łatwe, bowiem "pomagał" w tym uroczy piesek jednej z warsztatowiczek - siadając zadkiem na macie.
W licytacji głównej pojawił się też obraz malowany przez Was. Jak to powiedział prowadzący, obraz ten wyraża radosny chaos panujący w EKOSTRAŻY.
Poznaliśmy osoby, które na piknik przyjechały z innych miast - np. z Katowic! Dziękujemy!
Kolejny rok z rzędu czuwa nad nami Dobry Jeżu Anaszpan - pogoda dopisała! A dzień później - dramat. Tak samo było w 2020!
Na pikniku doszło do spotkania psa prezesa i pieska Tofu... ojca i syna! Są to pieski uratowane z jednej interwencji.
Odwiedził nas też pies Miętus - bohater galerii zdjęć, którą mogliście oglądać przed Basenem. Zatem: mogliście zobaczyć jego przemianę na żywo!
Wolontariuszka, która rok temu nie dotarła na piknik, gdyż została ugryziona przez szerszenia i zamiast na chillu wylądowała na SORze... w tym roku została użądlona przez osę. Całe szczęście nie przeszkodziło to jej w prowadzeniu naszego stoiska.
Podczas finału mogliście usłyszeć (i pośpiewać!) piosenkę napisaną specjalnie dla naszej cudownej wolontariuszki i prawniczki, Ani Chrobot. Oraz dla wszystkich wolontariuszy EKOSTRAŻY! Autorem jest mąż Ani, Mariusz Chrobot. Piosenka "Dziewczyna z psem i kotem" opowiada o tym, że wszystko fajnie fajnie, poznajesz dziewczynę, randkujemy, a potem, nie wiadomo kiedy, pojawia się w domu całe stado zwierząt. TO WŁAŚNIE NASZE ŻYCIE, TOTALNIE!
Jedna z wolontariuszek, Eliza (mogliście spotkać ją w kąciku kocich porad ), nie mogła zostać z nami do wieczora, gdyż musiała jechać na interwencję... Potem w azylu na Miłoszyckiej została do... 4 rano.
Pamiętajmy o cichych bohaterach! Czyli o wolontariuszach, którzy w sobotę zostali ze zwierzakami w azylu - ktoś przecież musi nakarmić, podać leki i przyjmować nowe zwierzęta. Dziękujemy Wam!