Jego historia jest jak z książkowego "Procesu" Franza Kawki
Fot: archiwum prywatne rodziny Giełdów
Jak twierdzi Daniel Giełda, nie ma żadnych dowodów na jego winę. W śledztwie zabezpieczono tylko fragmenty monitoringu. W chwili ataku mężczyzna miał być w innym miejscu – spowodował kolizję drogową, do której wezwano policję. Jednak mimo to, został skazany. - Wynajęliśmy detektywa, który znalazł nowych świadków – mówi żona skazanego, Małgorzata Giełda.
Teraz mężczyzna złożył wniosek do sądu apelacyjnego we Wrocławiu o ponowny proces. - Chcemy tylko, żeby sprawiedliwość i prawda zatriumfowały – dodaje Małgorzata Giełda.
Decyzja sądu w sprawie ewentualnego powtórzenia procesu powinna zapaść w najbliższych tygodniach.
REKLAMA