Zawsze byłam niezależna

Radio RAM | Utworzono: 29.10.2007, 17:08 | Zmodyfikowano: 29.10.2007, 17:08
A|A|A

fot. Tomasz Hołod ("Słowo Polskie-Gazeta Wrocławska")

Od razu przechodzisz na Ty?

W Norwegii to normalne, ale w Polsce jest tak oficjalnie. Wszyscy mówią pani, pan.(Śmiech).

Ile znasz języków?

Norweski, hebrajski, angielski, niemiecki, mówię po polsku i w jidisz.

Jak rodzice się znaleźli w Norwegii?

Ojciec pochodzi z Sighet w Rumunii, przeżył obóz i po wojnie przybył do Norwegii. Rodzina mamy przejechała z Litwy. Dużo krewnych zgineło w Auschwitz. Mama uratowała się bo mieszkała w Szwecji. Ojciec zakochał sie w niej, była taka wysoka i piękna!

Dobrze wspominasz swoje dzieciństwo?

Było szczęśliwe. Miałam czworo rodzeństwa. Nie byliśmy specjalnie religijni, nie chodziliśmy często do synagogi, ale co piątek śpiewaliśmy przed szabasową kolacją i po niej. To było dla mnie strasznie ważne. Mama gotowała rosół z kury z makaronem, był kurczak i ryba, ale nie karp po żydowsku, bo w Norwegii nie ma karpi.

Uczyłaś się jeździć na nartach?

Ojciec chciał abyśmy dobrze mówili po norwesku i robili to co Norwegowie, czyli, umieli jeździli na nartach, łyżwach. Ale w szkole byłam jedyną brunetką w klasie. Wszyscy mnie pytali skąd jestem. Czasem kłamałam, że z Francji, ale nie znam francuskiego. Trudno być innym. Ale nie wolno zapominać o swoich korzeniach.(śpiewa o tym pieśń w jidish)

Długo mieszkałaś w Izraelu?

Pierwszy raz byłam tam gdy miałam 12 lat. Gdy wróciłam wszyscy się dziwili, ze byłam tam u fryzjera. Myśleli, ze tam jest tylko pustynia. Potem dostałam się na studia do szkoły teatralnej. Ale po roku wyjechałam do Nowego Yorku. Występowałam na Broadway, choć niezbyt umiałam tańczyć. Nadrabiałam uśmiechem.

I znów próbowałaś szczęścia w Izraelu?

Wyjechałam do siostry do Jerozolimy i uczyłam się w szkole talmudycznej koło Ściany Płaczu. Po roku wróciłam do Norwegii. Reszta rodzeństwa jest w Izraelu. Zaczęłaś występować z recitalem piosenek w jidisz i pisać swoje pierwsze sztuki? O wspaniałej Bessie, o irańskich imigrantach w Norwegii. To był ogromny sukces. Później już w Polsce odkryłam poezje stolarza z Krakowa Mordechaja Gebirtiga. I tak powstał słynny spektakl "Żegnaj, Krakowie" ułożony z siedemnastu pieśni Gebirtiga. marze aby wrocławianie mogli go zobaczyć.

Kiedy pierwszy raz byłaś w Polsce?

O, to było w 1983 roku. Byłam zawsze bardzo niezależna, wiec wybrałam się do ZSRR prywatnie. Odwiedziłam Kijów, Mińsk inne miejsca. Cały czas miałam KGB na karku i trochę się bałam. No i też postanowiłam przyjechać do Polski. Choć to był dla mnie trudny kraj, ze względu na Auschwitz. Jeden wielki cmentarz. Nie chciałam konfrontacji. Ale Warszawa zrobiła bardzo fajne wrażenie na mnie, po ZSRR byłam nią zachwycona. Rynek, kawiarnie. Potem przyjechałam już z mężem i dziećmi w 1991 roku do Podkowy Leśnej.

Jak poznałaś swego męża Olka?

W 1987 roku zobaczył mnie gdy grałam w spektaklu. Był nieśmiały. Jego znajomy z Lothar Herbst z Wrocławia powiedział mu: Ona ma urodziny, kup jej kwiaty. I tak się zaczęło.

Od ilu lat mieszkasz we Wrocławiu?

Od sześciu i chyba tu zostanę na stałe. Choć mieliśmy przyjechać tylko na rok. Olek miał pomagać przy tworzeniu gazet. Często bywam w Norwegii, ale tu czuje się jak w domu. Czuje puls tego miasta, żyje jego historią. A pierwszy raz byłam we Wrocławiu przed wyborami w 1989 roku. Sama, bo Olek jako emigrant polityczny nie mógł przyjechać.

Masz tu swoje ulubione miejsca?

Co dzień rano spaceruje z psem po wałach na Biskupinie. Uwielbiam ten spokój, naturę, drzewa.

Wiedziałaś, że we Wrocławiu tu synagoga, która przetrwała wojnę?

Nie, byłam zaskoczona, gdy znajomy, znany restaurator powiedział mi że jest tu Synagoga Pod Białym Bocianem. Gdy poznałam to wyjątkowe miejsce i jego dzieje, byłam pod wrażeniem. Założyłam fundację, aby ją odrestaurować. Po remoncie w synagodze chcemy otworzyć Muzeum Żydowskie poświęcone historii Żydów we Wrocławiu.

Godzisz prace w swojej fundacji z karierą artystyczną?

Ostatnio faktycznie mniej występuje, ciągle jestem zajęta fundacją. Był moment gdy chciałam zrezygnować z kariery, bo tu synagodze jest tyle do zrobienia, ten remont....ale mój agent w Niemczech mi zabronił rezygnować. Na szczęście mam wspaniałych pracowników.

Co pokażesz publiczności w najbliższym czasie?

Chce zrobić na jesieni spektakl o Wrocławiu. Będzie to prawdziwa historia dwóch kobiet Niemki i Polki, które mieszkały w tym samym domu przy Włodkowica 13. Polska, Basia wprowadziła sie tam w 1945 roku.

REKLAMA