Ogólnopolska awantura o wybitnego wrocławskiego poetę
Tekst Tomasza Tabaki („Horror metafizyczny”) ukazał się w marcowej „Odrze”. To zbeletryzowany fragment biografii Tymoteusza Karpowicza, który występuje tu pod nazwiskiem Uparty. Tabaka dobrze znał Karpowicza. Często odwiedzał go w jego domu w USA.
”Raz przyłapałem Upartego, jak ukradkiem przyglądał się w jurny sposób jednej ze swoich studentek w Chicago” - pisze Tabaka. - „Miała duże piersi i krągły tyłek. Spłoszył się, gdy dostrzegł, że i ja patrzę w tamtą stronę. Drzemiąc, zastanawiałem się, w jakich okolicznościach młody Tymek i młoda Maryla [żona Karpowicza – red.] kochali się po raz pierwszy? Gdzie? Na biurku Upartego? Na podłodze w siedzibie wrocławskiego oddziału Związku Literatów Polskich – po godzinach urzędowania? W wesołej wannie? Czy wpadli na pomysł, by jako erotycznego gadżetu użyć protezy – drewnianej ręki Tymka? Czy kochali się, milcząc, czy przeciwnie, mówiąc dużo? A jeśli mówili, jaki to był język?”.
W innym miejscu czytamy o Karpowiczu: „Miał problemy z prostatą, siusiał co kwadrans”.
I tak dalej. Z tekstu Tabaki dowiadujemy się też m.in., w jaki dokładnie sposób umierała żona Karpowicza. I czym objawiała się depresja poety po jej śmierci. Ale też czytamy zapisy poważnych rozmów o poezji, filozofii, życiu i śmierci. No i – rzecz jasna – fragmenty wierszy Karpowicza.
Tekst Tabaki czyta się znakomicie. Jednak jego konwencja zszokowała Jacka Trznadla, pisarza, autora słynnej „Hańby domowej”. Prywatnie również przyjaciela Karpowicza. Majowa „Odra” publikuje jego list otwarty, zaadresowany do władz tego miesięcznika.
„Wyrażam swój protest przeciwko umieszczeniu w piśmie tej publikacji” - grzmi Trznadel przeciwko Tabace. - „Pisząc swój grafomański i chaotyczny esej o życiu Tymoteusza Karpowicza i jego żony Marii, autor przekroczył dopuszczalne granice etyczne, moralne. (...) Groteskowe i kpiarskie konfabulacje, odnoszące się np. do życia erotycznego bohaterów – znieważają ich pamięć w całości tekstu. Ciekawe, czy pan Mieczysław Orski [redaktor naczelny „Odry” - red.] wydrukowałby improwizację na temat nocy poślubnej rzeczywistej redaktorki pisma i jej męża, wprowadzając do akcji użycie drewnianego penisa?”.
Dalej Trznadel wprost straszy „Odrę” i Tabakę sądem. I nadmienia, że swój list wysyła także m.in. prezydentowi Wrocławia i ministrowi kultury.
W odpowiedzi Tabaka kpi sobie z Trznadla nazywając go „inkwizytorem” i zarzucając mu „głuchotę metafizyczną”, „kicz”, „grafomanię”. List swój adresuje „do Organizacji Narodów Zjednoczonych. W sprawie Trznadla”. Zaś „Odra” bierze Tabakę w obronę pisząc, że polecił go jej nie kto inny, a sam Tymoteusz Karpowicz.
Do tej wymiany zdań dołączył Jerzy Pilch, który już dwa razy pisał o tekście Tabaki w „Dzienniku”. Ostatnio – w ubiegły piątek, w felietonie „Wrocławski spleen”. „... dlaczego proces ma być tylko cywilny!” - drwi Pilch z gróźb Trznadla. - „Karny! Karny ma być! Karny proces im się wreszcie należy! Niech posiedzą! Niech bekną! Mietek Orski – dycha i piątka na przytarcie rogów! Urszula Kozioł – czapa! Marta Mizuro – nadzór kuratora!”.
”Niektórzy powiadają, że Wrocław pod względem czaru miejskiego już doścignął, a niedługo wręcz prześcignie Kraków” - tak zaczyna Pilch swój tekst o awanturze o Karpowicza. - „Jeśli decydującym składnikiem czaru miejskiego są wariaci – jest to prawda”.
W sumie to budujące, że literatura znów wywołuje emocje.