Tybetański działacz we Wrocławiu: "Tybet może być autonomiczny za 6-7 lat" (Posłuchaj)
(Fot. Wikipedia)
Wyróżnienie w imieniu Dalajlamy XIV odebrał jego przedstawiciel Tsering Tashi. - Tybetańczycy nie są przeciwko Chińczykom. Nie żądamy przecież oderwania Tybetu od Chin, ale jedynie autonomii, w ramach której domagamy się ocalenia i wolności dla kultury tybetańskiej - powiedział przy tej okazji Tashi wrocławskim dziennikarzom (rozmowa z nim - w Gazecie.pl).
Na sali był jeszcze jeden Tybetańczyk - Geshe Gendun Yonten. Na co dzień mieszka w niemieckim Hanowerze. Pod szyldem Open Your Life propaguje sprawę Wolnego Tybetu, prowadzi działalność charytatywną na rzecz dzieci w swojej ojczyźnie, naucza buddyzmu. Do Wrocławia przyjechał prywatnie, na zaproszenie malarki i performerki Justyny Krukowskiej-Janiszewskiej.
W krótkiej rozmowie z nami Geshe Gendun Yonten tłumaczył, że pacyfistyczne przesłanie Dalajlamy XIV płynie "z serca" i nie należy traktować go politycznie. Zwłaszcza że ma ono wymiar uniwersalny i nie ogranicza się tylko do spraw tybetańskich.
Jest jednak w tej postawie Dalajlamy (i Yontena) sporo realizmu politycznego. Podobnie jak Tsering Tashi, także i Yonten dawał do zrozumienia, że tybetański mainstream polityczny walczy nie o niepodległość, a o autonomię Tybetu. Stąd optymistyczna prognoza, że - pomimo tegorocznej fali represji wobec Tybetańczyków w Chinach - ojczyzna Dalajlamy XIV ma szansę osiągnąć autonomię już wciągu sześciu-siedmiu najbliższych lat.
Posłuchaj fragmentu wypowiedzi Yontena (po angielsku, nagranie Radia Wrocław):
Tylko podczas tegorocznych protestów w Tybecie Chińczycy zabili 1200 Tybetańczyków - opowiada Yonten. Ale zgodnie z buddyjskim prawem karmy - uważa nasz rozmówca - to zło "wróci" do Chińczyków. Posłuchaj (nagranie Radia Wrocław, po angielsku):
Zobacz migawki z tegorocznych protestów w Tybecie: