Złomowanie wczorajszego dnia (Komentarz)

Radio RAM | Utworzono: 07.08.2008, 11:35 | Zmodyfikowano: 07.08.2008, 22:19
A|A|A

Fot. www.solidarnosc-mpk.wroclaw.pl

Ale wbrew ogólnemu przekonaniu to właśnie w Polsce niszczenie tradycji jest dużo dalej posunięte, jak w krajach bardziej cywilizacyjnie od nas zaawansowanych.

W Polsce w praktyce to wygląda tak, że kilka lat temu nie wpuszczono kombatantów z AK na teren, który kupiła w Warszawie szwedzka firma, kiedy w rocznicę Powstania chcieli złożyć kwiaty pod tablicą na budynku, który kiedyś zdobyli na Niemcach, a teraz sprzedano go Szwedom. W dodatku okazało się, że całe zajście to inicjatywa polskiej ochrony, a nie szwedzkiego kierownictwa.

Zajezdnia MPK na Grabiszyńskiej może zostać sprzedana, ale jeśli nie zapewni się zachowania związkowych pamiątek, to kolejna ulica Wrocławia będzie wypełniona lada chwila wyłącznie pamięcią przedwojennego niemieckiego Breslau.

To zaskakujące, że w miejscu, które historycznie tchnie nie-polskością, tak lekko traktuje się to, co konserwuje pamięć po polskiej części jego historii (bar z jednej z najsłynniejszych scen w historii polskiego filmu, sceny „ze spirytusem" z „Popiołu i diamentu" został rozbity kilofem niedawno, w tym roku, przy przebudowie hotelu „Monopol" - i to w czasie, kiedy na całym świecie zaczyna się moda na turystyczne wędrówki „śladami miejsc" związanych ze znanymi powieściami i filmami).

Kto nie zna i nie rozumie historii - to już się sprawdziło - może ją musieć drugi raz przeżywać. A już teraz notka „Polsce Gazecie Wrocławskiej" na temat ewentualnego końca zajezdni roi się od niedokładności..

Prostując je hurtem: zajezdnia na Grabiszyńskiej była przede wszystkim siedzibą Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego (kilkaset zakładów z całego Dolnego Śląska, od 26 do 31 sierpnia 1980), także dlatego że od tej zajezdni zaczął się w ogóle u nas strajk popierający Wybrzeże. Władysław Frasyniuk był już wtedy członkiem komitetu strajkowego.

Potem - po ustąpieniu lidera strajku sierpniowego Jerzego Piórkowskiego - stanął na czele komitetu organizacyjnego „Solidarności", a w połowie 1981 roku został wybrany na zjeździe szefem regionu zrzeszającego milion członków. 13 grudnia stanął więc na czele zdelegalizowanej „Solidarności" w regionie mając nie tylko odwagę (nie wszyscy podjęli obciążoną karnymi przepisami działalność).

W czasie stanu wojennego zajezdnia przystąpiła do strajku już w niedzielę 13 grudnia, ale strajk ten został natychmiast spacyfikowany.

Sam Frasyniuk stanął na czele regionalnego strajku dzień później, w PaFaWagu (dziś na tym terenie jest Bombardier i szereg innych firm, w tym dwie szkoły wyższe). Jest wszystko jedno, co będzie na miejscu zajezdni. Ale to, czy pamiątkowa tablica zostanie zachowana jest miarą głębszej wartości wolności, która nie jest nigdy dana raz na zawsze.

 


Przeczytaj też tekst o likwidacji zajezdni przy ul. Grabiszyńskiej we Wrocławiu.

REKLAMA