Handlowali kobietami, pójdą za kratki
Przestępcy mieli sprzedawać młode kobiety do agencji towarzyskich za kilka tysięcy złotych - były to kwoty od 1,5 tysiąca złotych do 2 tysięcy marek. Wcześniej miały być one uzależniane od narkotyków i bite.
Główny oskarżony - taksówkarz Krzysztof T. twierdził w procesie, że nie zmuszał kobiet do prostytucji, nie bił ich i nie sprzedawał narkotyków. Zapewniał, że kobiety wiedziały co mają robić a on sam zarabiał na dowożeniu ich do pracy i wynajmowaniu mieszkania.
Gang zatrudniał w rejonie Warszawy około 50 kobiet, które trudniły się przydrożną prostytucję. Miesięcznie przestępcy mieli na tym zarabiać około 100 tysięcy złotych. Same kobiety zarabiały niewielki procent tej kwoty.
REKLAMA