George Michael rusza na wschód (Posłuchaj)
Wojciech Jakubowski
Zatem w drogę na wschód, bo zachód dawno już podbity. Opisana sytuacja to oczywiście mój wymysł, ale tak można było pomyśleć przyglądając się kolejnym etapom wielkiej trasy koncertowej George Michaela z 2006 i 2007 roku.
Początkowo wokalista miał nie zapuszczać się dalej jak do Berlina, jednak kiedy organizatorzy pierwszego od 15 lat touru zobaczyli jakim cieszy się on powodzeniem, zorganizowano dogrywkę. 11 lipca 2007 roku George dotarł do Warszawy. Wcale nie takie tanie bilety zakupiło ponad 35 tys. widzów chętnych zobaczyć swego idola. Gigantyczną, dwupiętrową scenę budowało przez kilka dni na Służewcu ponad 200 osób. Na górnym piętrze posadzono muzyków i chórek, po dolnym hasał George. Zresztą to po czym stąpał artysta nie było zwykłym podestem a wielkim telebimem, który zakręcał pod kątem prostym i wznosił się za plecami wokalisty. Na ekranie tym zaś można było w trakcie koncertu zobaczyć teledyski i wymyślne wizualizacje. Podczas dwugodzinnego show zgromadzony pod sceną tłum wielbicieli wysłuchał największe przeboje Michaela: i te z czasów duetu Wham jak i te z okresu jego solowej kariery.
Publiczność była zachwycona rozmachem widowiska, bo faktycznie mogło się podobać. Warto było sięgnąć głębiej do kieszeni, bo nie wiadomo kiedy George znów zapuści się na wschód.
Muzyczny felieton Wojtka Jakubowskiego (Posłuchaj):
Więcej "Muzyki dzień po dniu" znajdziesz w zakładce MUZYKA, a TU wczorajszy felieton.