U2 na Czarnym Lądzie
Wojciech Jakubowski
Jakby dobrze poszperać w pamięci i w spisach przeróżnych, to znalazłoby się pewnie tego znacznie więcej. Ano właśnie - znacznie więcej, bo nie jedną piosenkę, a całą płytę z repertuarem Irlandczyków nagrali swego czasu w wersji a capella The Persuasions, a rok temu trafiło do nas kolejne wydawnictwo: "In The Name Of Love- Africa Celebrates U2".
Producent Shawn Amos postanowił dwunastu najbardziej znanym kompozycjom zespołu nadać afrykańskie, radosne i pełne entuzjazmu brzmienie - w ten sposób w "One" czy "With Or Without You" usłyszeć można: afrobeat, funk czy blues.
Nowe wersje stworzyli oczywiście tylko i wyłącznie Afrykanie; i ci bardziej znani, jak Angelique Kidjo jak i ci, których sława jeszcze do nas nie dotarła, m.in.: Ba Cissoko z Gwinei oraz Soweto Gospel Choir z RPA. Ale to nie wszystko. Część zysków ze sprzedaży płyty zasiliła konto fundacji Global Found, pomagającej mieszkańcom Czarnego Lądu.
Sczytny cel i piękny zamysł, bo Shawn Amos chciał dzięki tej płycie zbliżyć nieco te dwa muzyczne światy. No i prawie mu się to wszystko udało, tylko, jak wiadomo: "prawie" robi wielką różnicę.
Muzyczny felieton Wojtka Jakubowskiego (Posłuchaj):
Więcej "Muzyki dzień po dniu" znajdziesz w zakładce MUZYKA, a TU wczorajszy felieton.