Solowa wycieczka Yorke’a

Wojciech Jakubowski | Utworzono: 17.07.2009, 11:32 | Zmodyfikowano: 18.07.2009, 08:52
A|A|A

 Fani Radiohead wpadli w popłoch, jednak szybko wyszło na jaw, że oświadczenie lidera było jedynie żartem, a pozostali członkowie grupy nie tylko nie widzą w solowych poczynaniach Thoma zagrożenia dla istnienia zespołu, ale nawet gorąco go popierają. Pomysł na swój własny krążek muzyk nosił w sobie długo, a od momentu kiedy zakupił pierwszego laptopa, na którym klecił potem elektroniczne kompozycje, projekt zaczął nabierać coraz bardziej realnych kształtów. Wreszcie wiosną 2006 roku Yorke na siedem tygodni zamknął się w studiu by nagrać owych dziewięć solowych utworów. Sam zagrał na wszystkich instrumentach no i oczywiście zaśpiewał. Nie byłby też sobą, gdyby teksty nie odnosiły się do bieżących problemów politycznych i społecznych. Mamy tu zatem komentarz do wydarzeń w Iraku czy narastającego konfliktu między Stanami Zjednoczonymi a Iranem, z troską pochyla się też nad problemem degradacji środowiska naturalnego. Trochę ciężkostrawna to propozycja jak na wakacyjny czas, ale dla artysty każdy moment jest równie dobry by podzielić się swoimi przemyśleniami i nie ma co, zdaniem Yorke’a, z tym zwlekać. Na koniec 2006 roku płyta "The Eraser" w wielu muzycznych podsumowaniach umieszczana była w dziesiątce najlepszych i najważniejszych płyt minionych dwunastu miesięcy. Mimo to jakiś czas później Thom oświadczył, że był to pierwszy i zarazem ostatni jego solowy album. Jak do tej pory słowa dotrzymuje.

Muzyczny felieton Wojtka Jakubowskiego (Posłuchaj):

 

Więcej "Muzyki dzień po dniu" znajdziesz w zakładce MUZYKA, a TU wczorajszy muzyczny felieton.

REKLAMA
Dźwięki
Muzyka dzień po dniu. 17 lipca 2009 r.