Płyta w stylu retro (Posłuchaj)
Wojciech Jakubowski
Tym niemniej zauroczeni tym wydawnictwem czekaliśmy z niecierpliowścią na kolejne wierząc, że znów będzie czego słuchać w trakcie długich jesiennych wieczorów, które wtedy zbliżały się wielkimi krokami. Połowa września 2008- Silver Rocket wydaje album "Tesla", na którym co krok potykamy się o archaizmy, choć z góry zaznaczam, że wcale nie mam o to do nich pretensji. "Tesla" to płyta koncepcyjna, a jak wiadomo taki sposób myślenia o dziele muzycznym swoje lata świetności ma już za sobą. Muzykom udało się jednak z tego karkołomnego pomysłu wyjśc obronną ręką- opowieść jest spójna i konsekwentna. A historia to o niedocenianym i zapomnianym geniuszu i wynalazcy Nicoli Tesli. Płyta w założeniu miała być hołdem złożonym tej jakże tragicznej postaci. Komu mało opowieści muzycznych może swoją wiedzę poszerzyć bez szperania w encyklopediach, zaglądając do wkładki albumu- stylizowanej na XIX wieczną gazetę, zresztą i sama okładka, od strony graficznej, też jakby z innej epoki. Mało jeszcze archaizmów? Silver Rockett sięgają po "Space Oddity" Davida Bowie, które do nowych utworów przecież nie należy- ale i ten krok ma swoje uzasadnienie: to właśnie Bowie zagrał Nicola Teslę w filmie "Prestiż". Za pomysł i jego realizację solidna piątka, może nawet z małym plusem. Za to muzycznie jest już trochę gorzej. Zdecydowanie mniej tu niż na "Unhappy Songs" porywających tematów, zapadających w pamięć, kuszących by sięgnąc po nie ponownie. Na szczęście kilka perełek udało mi się tutaj odnaleźć, tak więc generalnie nie ma co specjalnie narzekać, choć "Unhappy Songs" wciąż pozostają niepokonane.
Muzyczny felieton Wojtka Jakubowskiego (Posłuchaj):
Więcej Muzyki dzień po dniu znajdziesz w zakładce MUZYKA.