Następczyni Cesarii Evory (Posłuchaj)

Jednak wielokrotne wizyty wokalistki w Polsce rozkochały nas w jej repertuarze, ale i sprawiły, że potrafimy w tej chwili wymienić imię i nazwisko nie tylko tej bosonogiej śpiewaczki. A artystów z Wysp Zielonego Przylądka, którzy przedarli się do szerszej świadomości całkiem jest sporo, nie mówiąc już o tych zupełnie nam nieznanych, którzy muzykują dla własnej przyjemności i radości. Bo w ogóle im dalej na południe tym muzyka bardziej obecna jest w codziennym życiu mieszkańców.

Mark Johnson, przy okazji premiery ostatniego krążka projektu „Playing For Change” opowiadał jak to podczas podróży po Afryce nawet w najbiedniejszych krajach, ogarniętych wojną, na każdym kroku spotykał ludzi podśpiewujących w większych bądź mniejszych grupach- na ulicy, przy codziennych zajęciach. Muzyka daje im siłę do przetrwania. Muzyka jest także sposobem na podtrzymanie więzi z krajem i w ten właśnie sposób w pieśniach pochodzących ze swojej ojczyzny rozkochała się Lura, kolejna gwiazda z Wysp Zielonego Przylądka. Wychowywała się w Lizbonie, gdzie po wyjeździe z kraju osiedlili się jej rodzice. Emigranci z tej byłej portugalskiej kolonii stanowią w stolicy sporą grupę. Są bardzo mocno związani ze swoją kulturą, nie pozwalają zapomnieć o niej kolejnym pokoleniom. Lura chłonęła tradycyjne, muzyczne opowieści, sama jednak o śpiewaniu raczej nie myślała i początkowo uczyła pływać. Do muzykowania została wciągnięta przez znajomych, przez przypadek. Spodobało jej się, spodobała się i ona. Lurę dostrzegł Jose Da Silva, autor sukcesu Cesarii Evory. Od tego momentu wszystko potoczyło się błyskawicznie. Płyty, wspólne koncerty z Cesarią i wreszcie samodzielna, szybko rozwijająca się kariera.

Dziś po raz drugi zjawia się we Wrocławiu, niemal równo dwa lata po swojej ostatniej wizycie, kiedy bez problemu zyskała sympatię i przychylność widzów, pozostawiła po sobie doskonałe wrażenie. Nie inaczej będzie pewnie podczas dzisiejszego, wrocławskiego koncertu artystki.

Muzyka dzień po dniu (Posłuchaj):