Najpierw było demo (Posłuchaj)
Wojciech Jakubowski
Zanim dotarła do nas od promotora wrocławskiego koncertu otrzymałem tzw. demo. Płytka bez nadruku, w papierowej kopercie, w środku spis tracków wydrukowany na papierze od faksu, niby rzecz mało zachęcająca, ale bardzo często muzyka z takich płyt smakuje wyśmienicie. I tak też było i tym razem. Trzy utwory, które nie miały jeszcze tytułów i podpisano je: piosenka nr 1, nr 2, nr 3- każda na swój sposób urocza i urzekająca. Te trzy utwory to był zaczątek mającej ukazać się niebawem jej debiutanckiej płyty. To nawet nie były ostateczne miksy, kompozycje wymagały doszlifowania, jednak zdołały zaciekawić i rozbudzić apetyt na więcej. Na album „When Worlds Collide” Jenny Weisgerber trzeba było poczekać do października 2005 roku, ale opłacało się. Otrzymaliśmy zestaw nastrojowych, refleksyjnych ballad, kobiecych, intymnych, , momentami niemal szeptanych. Skromne, akustyczne instrumentarium- niekiedy delikatnie dominuje fortepian, innym razem gitara. O czym śpiewa Jenny- jej piosenki to przede wszystkim wyznania miłosne, wyznania smutne, ale dalekie od rzewnego kiczu, wolne od powielania, znanych z tego rodzaju repertuaru, banałów. Wszystko to wyśpiewane doskonale nadającym się do tego typu kompozycji głosem. „Tagesspiegel” napisał tuż po premierze płyty, że Jenny śpiewa delikatnie a jednocześnie z niezwykłą siłą i trudno się z tymi słowami nie zgodzić, jednak porównywanie jej do Joni Mitchel co owa gazeta uczyniła jest moim zdaniem bardzo na wyrost. Od wielkiej Kanadyjki Jenny dzieli bowiem olbrzymi dystans, co jednak nie umniejsza jej talentu, który mam nadzieję będzie dojrzewał. No właśnie- od debiutu mijają właśnie cztery lata czas zatem najwyższy na kolejną płytę. Artystka doskonale zdaje sobie z tego sprawę i robi wszystko by zapowiadany od dawna album ukazał się już niebawem.
Muzyka dzień po dniu (Posłuchaj):
Więcej felietonów Wojtka Jakubowskiego znajdziesz w zakładce MUZYKA