Wrocławski bombiarz nie stawił się w sądzie
(Fot. Wikipedia)
Według prokuratury 46-letni Antoni D. zadzwonił z telefonu swojego 16-letniego znajomego na numer 997. Powiedział, że w Ratuszu podłożona jest bomba. Ładunek miał być zdetonowany godzinę po telefonie.
Efekt: z samego Rynku, z restauracji, pubów, sklepów i urzędu miejskiego policja wyprowadziła ok. 3 tys. ludzi. Pirotechnicy przeszukali wszystkie pomieszczenia urzędu. Bomby nie było.
Antoni D. przyznał się do zarzutu. Tłumaczył, że był to żart. Grozi mu kara do trzech lat więzienia.
Kolejny termin rozprawy sąd wyznaczył na 1 grudnia.
REKLAMA