Mankamenty Seala (Posłuchaj)
Wojciech Jakubowski
Hmmm..., to słowa Seala, wypowiedziane rok temu w jednym z wywiadów przy okazji premiery albumu "Soul". Ładnie powiedziane, prawda? Tyle że Seal tej szansy, moim zdaniem, nie wykorzystał.
Nie trzeba mieć specjalnie wyrobionego ucha by orzec, że wokalista, mimo pomocy wybitnego producenta jakim jest David Foster, absolutnie nie poradził sobie z genialnymi klasykami sprzed lat. Długo by wymieniać mankamenty tej płyty: brak pomysłu, niedopracowanie wielu interpretacji, które sprawiają wrażenie raczej wprawek demo niż gotowych utworów, itd., itd.
Moje spotkanie z tym albumem nie należało wówczas do przyjemnych. Choć rozczarowanie zafundowane przez Seala, nie było wtedy czymś w jego karierze nowym. Po serii sukcesów, jakie przyniosły mu pierwsze albumy, nadszedł czas artystycznej posuchy kojarzonej z krążkiem: "Hu Manbe In G".
Jednak wokalista potrafił wtedy doskonale poradzić sobie z presją i oczekiwaniami fanów oraz krytyki i po pięcioletniej przerwie wprawił muzyczny świat w doskonały nastrój wydawnictwem "Seal IV". Odbicie to było jednak krótkotrwałe. Bo ani dyskotekowy "System", ani diametralnie odmienny "Soul" chwały wokaliście nie przyniosły. Biografowie raczej też na dłużej się przy nich nie zatrzymają ani specjalnie rozwodzić nie będą- bo nie ma nad czym! I cóż ma w tej sytuacji zrobić fan talentu artysty? Jak to zawsze w takich przypadkach bywa- rąk nie załamywać i czekać wierząc, że Seal kiedyś powróci na ścieżkę sukcesu. Pytanie tylko ilu z nich wytrwa i czy doczeka się kiedyś pięknej satysfakcjonującej płyty?
Muzyka dzień po dniu (Posłuchaj):