Smolik po raz trzeci (Posłuchaj)
Wojciech Jakubowski
Smolik, uważany za jednego z najlepszych, ale i jednocześnie najbardziej zapracowanych polskich producentów, nad nowym albumem, jak przyznaje, męczył sie znacznie bardziej niż nad poprzednimi. Wszystko dlatego, że tym razem postanowił czysto elektroniczne brzmienie, z jakim były do tej pory kojarzone jego solowe płyty, wzbogacić żywymi instrumentami. A jak już szaleć to na całego. Orkiestra smyczkowa, różnorodne instrumenty dęte, fortepian, gitary akustyczne, itd. Okiełznanie tak rozbudowanego zespołu nie przychodzi łatwo, zwłaszcza jeżeli niegdy wcześniej nie pracowało się z tak licznych składem. Przy okazji, z tego powodu, rekordowa jak dla Smolika była liczba śladów zarejestrowanych na komputerze. Było więc ciężko, ale trud się opłacił bo w rezultacie otrzymaliśmy, moim zdaniem, płytę najlepszą wśród dotychczasowych, przecież też wysoko oceniacnych, wydawnictw artysty. Pamiętam jak zachwycaliśmy się wówczas dęciakami w "50 Trees" i jak energetyzująco i pobudzająco działało na nas "U Missing". Zagadkowo brzmiał tytuł pierwszego singla, tytuł składający się z trzech pozornie nic nie znaczących literek: "CYE", które dopiero po przesłuchaniu utworu okazywały się być pierwszymi literami słów "Close Your Eyes". Przy mikrofonach też panował tłok, ale do tego akurat byliśmy już przyzwyczajeni. Po raz kolejny w repertuarze- nazwijmy go ogólnie: chilloutowym- sprawdził się Artur Rojek, z jak najlepszej strony pokazała się znów Mika Urbaniak. Pojawili się też goście z zagranicy, m.in. Victor Davies we wspomnianym "U Missing". Było więc sporo udanych kompozycji, które starczyły nam na naprawdę długo bo pamiętam, że nawet jeszcze rok po premierze w Radiu Ram chętnie i często sięgaliśmy po ten materiał. W związku z tym mam nadzieję, że autor wydawnictwa nie weźmie sobie do serca powiedzenia, że do trzech tylko razy sztuka.
Muzyczny felieton Wojtka Jakubowskiego (Posłuchaj):
Więcej Muzyki dzień po dniu znajdziesz w zakładce MUZYKA, a TU wczorajszy felieton