Agent Tomek przed wrocławskim sądem
Sąd zgodził się by Tomasz K. zeznawał dla swojego bezpieczństwa w kominiarce. Wraz z nim w sali pojawiło się dwóch innych identycznie ubranych agentów, o podobnej posturze. Zaraz po zakończeniu zeznań - sąd nie zgodził się na ich rejestrację przez Radio Wrocław i robienie zdjęć - agenci wyszli piwnicznym korytarzem z budynku przy Podwalu i dwoma samochodami na warszawskich tablicach rejestracyjnych odjechali. Tomasz K. opowiadał, że podczas zatrzymywania jeden z oskarżonych próbował przejechać go i dlatego musiał użyć broni. Zeznania trwały kilka minut.
REKLAMA