20 lat MTV Unplugged (Posłuchaj)
Wojciech Jakubowski
Tym dwóm rockowym utworom nadali jednak bardziej stonowane, wręcz kameralne brzmienie, a to dlatego że m.in. gitarę elektryczną zamienili na akustyczną. Ten skromny popis uważa się za początek słynnej serii koncertów MTV Unplugged, w trakcie których muzycy prezentują swój repertuar w nowych, akustycznych aranżacjach.
Pomysł spodobał się do tego stopnia, że po tym krótkim show postanowiono zorganizować w tej formule pełnowymiarowy koncert z prawdziwego zdarzenia. Pierwszymi, którym zaproponowano udział w takim przedsięwzięciu byli Squeeze z Sydem Straw i Elliotem Eastonem, którzy 26 listopada 1989 roku zaprezentowali na scenie w sumie 13 utworów. Od tego momentu zarejestrowano już ponad 100 koncertów słynnej serii, a MTV Unplugged stało się jedną z najlepiej rozpoznawanych muzycznych marek. Wbrew pozorom to wcale nie ten pierwszy show pamiętany jest do dziś, a kilka z lat 90, kiedy cykl przeżywał lata swojej największej świetności. Za niedościgniony uważa się występ Nirvany. Zespół Korn został zapamiętany jako twórca najbardziej rozbudowanego instrumentalnie koncertu. Towarzyszyła im orkiestra symfoniczna. Sięgnięto po wyszukane i egzotyczne instrumenty. R.E.M. jako jedni z nielicznych zostali zaproszeni na scenę MTV Unplugged dwukrotnie. Polscy wykonawcy dołączyli do tego grona dość późno. Dopiero w listopadzie 2006 roku przed wyzwaniem stanęła Kayah, która jako pierwsza artystka z tej części Europy została zaproszona do wzięcia udziału w prestiżowym cyklu. „Rzeczywiście, to nie był łatwy projekt. W dwa tygodnie uwinęliśmy się z tym, co w normalnych światowych warunkach trwa parę miesięcy. Najtrudniejsze jednak okazało się skompletowanie zespołu. I choć udało mi się zgromadzić wspaniałych muzyków i życzliwych partnerów, przyszło mi też po drodze nieraz połknąć żabę i stanąć w obliczu zatrważającej interesowności i zasmucającej pustki.”- wspomina we wkładce do płyty. Ale ostatecznie udało się znakomicie. Później z polskimi wykonawcami bywało różnie i nie zawsze efekty ich pracy były, moim zdaniem, zadowalające. Na szczęście ostatnie słowo przy akustycznym akompaniamencie nie zostało wyśpiewane, a zatem liczę na wiele jeszcze pięknych koncertów, przede wszystkim z udziałem polskich artystów.
Muzyka dzień po dniu (Posłuchaj):