E.S.T. W Hamburgu / Wrocławiu (Posłuchaj)
Wojciech Jakubowski
..."Przed śniadaniem krótki spacer po centrum. Padał deszcz. Około dziesiątej całkowicie już obudzony i po posiłku wsiadłem razem z całą grupa do starego, czerwonego Mercedesa, którym podróżowaliśmy po Niemczech. Miał na liczniku 500 tys. kilometrów. Obliczyłem, że to tak jakby 12 razy okrążył ziemię wzdłuż równika. W trakcie podróży do Hamburga każdy z nas na swój własny sposób koncentrował się przed wieczornym występem. Magnus czytał książkę, Dan słuchał muzyki, a ja byłem pełen dźwięków, które skomponowałem kilka dni wcześniej. Autostrada, korki, stacje benzynowe... W końcu dojechaliśmy do hotelu. Krótki prysznic i niebawem trzeba było wyruszyć do sali koncertowej na próbę przed wieczornym występem. Próba była krótka. Po niej każdy z nas zjadł coś a ja jeszcze przez chwilę ćwiczyłem jogę, która bardzo pomaga mi skupić się przed występem. W końcu wybiła ósma- czas wyjść na scenę i rozpocząć koncert. Występ trwał około dwóch godzin. Przedstawiciel naszej wytwórni płytowej, Siggi Loch powiedział, że koncert był wyjątkowy. -Widziałem was i słyszałem wielokrotnie, stwierdził, ale to co dziś zagraliście było niesamowite! Miałem pustkę w głowie. Wszystko zaczęło się tak jak każdego, zwykłego dnia by zakończyć się w sposób szczególny.” - Tak 22 listopada 2006 roku wspomina Esbjorn Svensson we wkładce do płyty „E.S.T. Live In Hamburg”, która ukazała się też z końcem listopada, tyle że rok później. To przedostatnie wydawnictwo szwedzkiego tria jazzowego, którego wspaniałą i wciąż nabierającą tempa karierę przerwała w zeszłym roku tragiczna i przedwczesna śmierć lidera. W momencie kiedy ten album się ukazywał nikt pewnie nie przypuszczał, że dla wielu, także i dla mnie, to będzie nie tyko płyta z koncertową, rozbudowaną, delikatną i bardziej intymną wersją studyjnego „Tuesday Wonderland”, ale, że także będzie to swego rodzaju pamiątka po ich kilku wizytach we Wrocławiu, które wypadały zawsze akurat w listopadowy czas. Na dodatek ostatni, ich występ w naszym mieście promował właśnie ten koncertowy album. Dziś wiemy, że w takim składzie więcej już do nas nie przyjadą. Już chyba zawsze będzie kojarzył mi się z muzyką E.S.T. pełną zaskakujących rozwiązań, nieprzewidywalną, właściwą tylko im.
Muzyka dzień po dniu (Posłuchaj):