(Anty)Bohaterowie dekady
Wojciech Jakubowski
Ciekawe ilu z was wyostrza słuch w oczekiwaniu na to co się stanie? - Ktoś chce o piosence coś opowiedzieć? Ok, damy radę, jakoś wytrzymamy. A jeśli utwór chcą zagrać?
Dla wielu może to być próba nie do przejścia, bo nagranie, jak się okazuje, wciąż budzi sprzeciw u ogromnej rzeszy słuchaczy, a dzieje się tak dlatego, że kiedyś zamęczono ów utwór na śmierć. Nie bez powodu zatem „You're Beautiful” został wybrany najbardziej denerwującym singlem.
A mimo wszystko album „Back To Bedlam”, z którego pochodzi owa piosenka, okazał się nie tylko najlepiej sprzedającym się krążkiem 2005 roku, kiedy to święcił największe sukcesy, ale i całej dekady. Na miejscu czwartym listy bestsellerów ostatniego dziesięciolecia znalazła się z kolei nasza dobra znajoma Amy Winehouse. Album „Back To Black”, przypominam, triumfował także w 2006 roku, kiedy to zdeklasował rywali. Co prawda żadne z nagrań Amy nie wywołuje u nas odruchów wymiotnych, a przynajmniej mam takie wrażenie, za to od pewnego czasu przestałem już przyswajać wszelkie rewelacje na temat jej życia prywatnego podsuwane przez prasę brukową. Do pewnego momentu, muszę przyznać, nawet mnie to bawiło. Jednak teraz, mimo że wokalistka znalazła sobie, ku uciesze prasy, nowe uzależnienie- nie przyswajam, jestem przesiąknięty jak gąbka. W podsumowaniu minionej dekady wysoko znalazła się też Duffy, której „Rockferry” było także najlepiej sprzedającym się krążkiem 2008 roku. Duffy - w przypadku tej artystki z kolei dla wielu męczący bywa jej głos. Choć jak dla mnie duffiny skrzek naprawdę pełen jest wdzięku. Jej postać i twórczość wzbudzają chyba najmniej kontrowersji. Jest jednak pewna smutna prawidłowość, która łączy wszystkie te postaci. Ani Blunt, ani Winehouse, ani pozostali z pierwszej piątki albo nie pozbierali się po wielkim sukcesie albo kolejnymi krążkami nie zdołali dorównać tym znakomitym dokonaniom. Oby Duffy była wyjątkiem potwierdzającym regułę i nie poszła w ich ślady.
Muzyczny felieton Wojtka Jakubowskiego (Posłuchaj):