Leonard Cohen ponownie w Polsce (Posłuchaj)
Wojciech Jakubowski
Ostatecznie okazało się, że powód zasłabnięcia na szczęście okazał się o wiele mniej poważny niż przypuszczano. Cohena zmogło zatrucie pokarmowe, z którego szybko wyszedł i po kilku dniach wrócił na scenę.
(Posłuchaj):
Muzyka dzień po dniu. 26 stycznia 2010 r.
W maju 2008 roku mistrz wyruszył w pierwszą od 15 lat trasę, która trwa już prawie dwa lata. W tym czasie wielokrotnie przemierzył Europę, odwiedził też Stany Zjednoczone i Kanadę. Jego występy obejrzało już ponad 700 tysięcy widzów.
Tour wciąż trwa a Cohen zadziwia nie tylko doskonałą jak na swój wiek sprawnością fizyczną i wytrzymałością, ale zachwyca także niesamowitą dyspozycją głosową i sceniczną. Kto był na przełomie września i października 2008 roku na jego koncercie we Wrocławiu czy też Warszawie wie o czym mówię. Komu nie dane było obejrzeć Cohena na żywo w trakcie jednego z licznych występów, w marcu ubiegłego roku otrzymał możliwość poczucia tej niezwykłej atmosfery dzięki koncertowym płytom CD i DVD, które doskonale przekazują to co dzieje się w trakcie 3 godzinnych spotkań z Cohenem, w trakcie których piosenkarz prezentuje swoje największe i najważniejsze przeboje powstałe w trakcie trwającej ponad 41 lat kariery.
A ponieważ ani wygląd sceny ani kolejność prezentowanych kompozycji praktycznie nie zmieniają się , to owe wydawnictwa są też doskonałą pamiątką dla tych, którzy na widowni zasiedli.
Spekuluje się też na temat nowej, studyjnej płyty artysty, a to dlatego że podczas amerykańskiej części touru zaprezentował nowe kompozycje. Skąd on bierze na to wszystko siły? Nie mam pojęcia.
Do objazdu świata ze swoimi koncertami zmusiła go dramatyczna sytuacja finansowa. Pięć lat temu artysta został bankrutem do czego rozmyślnie doprowadziła go managerka Kelley Lynch, która zdefraudowała 5 milionów dolarów , zostawiając wokaliście zaledwie 150 tys., sumę, która nie była w stanie pokryć nawet wszystkich bieżących zobowiązań. Teraz te straty odrabia. Trzeba jednak przyznać, że Cohen, który od początku mógł być pewny, że bez problemu zapełni wielkie sale koncertowe bez względu na prezentowaną formę, tak zwanej chałtury nie odstawia, czym zdobywa sobie jeszcze większe uznanie, podziw i szacunek wielbicieli.
Kiedy po raz pierwszy odwiedził Polskę w 1985 roku, zaśpiewał wówczas w Poznaniu, Wrocławiu, Zabrzu i Warszawie. Podczas obecnej koncertowej podróży gościł już, o czym wspominałem, we Wrocławiu i Warszawie. Teraz przyszedł czas na położone tuż obok Zabrza Katowice, gdzie wystąpi 21 marca, a więc za niecałe 2 miesiące.
I coś mi mówi, że i tym razem z zapełnieniem widowni nie będzie problemu.