Prawa ręka Benedykta XVI we Wrocławiu

Radio RAM, Radio Wrocław | Utworzono: 10.02.2010, 20:14 | Zmodyfikowano: 11.02.2010, 16:20
A|A|A

Kardynał Tarcisio Bertone (z lewej) podarował Papieskiemu Fakultetowi Teologicznemu Kodeks Watykański (Fot. Katarzyna Górowicz)

W środę w Ratuszu spotkał się z władzami miasta. Duchowny wspiał się się do księgi pamiątkowej miasta oraz otrzymał koszulkę piłkarską, a na niej Bertone numer 1. Kardynał przyznał w rozmowe z Rafałem Dutkiewiczem, że ma nadzieję iż podczas Euro w 2012 roku Polska zagra z Włochami i będzie mógł jeszcze raz przyjechać do Polski.

W czwartek spotkał się z duchownymi i studentami seminarium, ale przede wszystkim odebrał tytuł doktora honoris causa Papieskiego Fakultetu Teologicznego.

Plan wizyty Jego Eminencji kard. Tarcisio Bertone Sekretarza Stanu Stolicy Apostolskiej we Wrocławiu znajdziesz TU


Oto tekst homilii Kard. Tarcisio Bertone, jaką wygłosił podczas czwartkowej mszy świętej we wrocławskiej Katedrze:

Czcigodni Bracia w biskupstwie i kapłaństwie, Szanowni Przedstawiciele Władz, Drodzy Bracia i Siostry!

Z radością przewodniczę sprawowaniu Eucharystii w tej wspaniałej katedrze, wznoszącej się w najstarszej części waszego miasta o bogatej historii i chwalebnych tradycjach. Pozdrawiam was serdecznie. Pozdrawiam szczególnie waszego Pasterza, księdza arcybiskupa metropolitę Mariana Gołębiewskiego, któremu wyrażam wdzięczność zarówno za zaproszenie, jak i za uprzejme słowa skierowane pod moim adresem. Pozdrawiam gorąco kard. Henryka Gulbinowicza, byłego zasłużonego Pasterza Kościoła Wrocławskiego, który w tym roku obchodzi 60-lecie święceń kapłańskich i 40 rocznicę sakry biskupiej. Pozdrawiam obecnych tutaj biskupów Metropolii, kapłanów i osoby konsekrowane. Pozdrawiam także seminarzystów oraz profesorów i studentów Papieskiego Wydziału Teologicznego. Wyrażam uszanowanie przedstawicielowi Prezydenta Rzeczypospolitej oraz Władzom, jak również rektorom uniwersytetów, którym dziękuję za uprzejmy gest obecności.

Podczas pierwszego czytania wysłuchaliśmy wspaniałej przepowiedni proroka Izajasza: „Ich niemowlęta będą noszone na rękach i na kolanach będą pieszczone. Jak kogo pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę” (Iz 66, 12-13). Powyższe słowa rzucają intensywne światło na dzisiejszą liturgię wspomnienia objawień Dziewicy Maryi, jakie otrzymała św. Bernadeta w Lourdes. Pocieszającym jest sam Bóg. To On obejmuje ludzi swoją niezmierzoną czułością, wyrażoną tutaj przez obraz wzięcia w ramiona i na kolana oraz pieszczenia ukochanych dzieci. Jednocześnie możemy powiedzieć, że Maryja okazując nam swoje macierzyństwo, jakim została obdarzona przez swego Syna wiszącego na krzyżu, uczestniczy w czułości, jaką Bóg nam okazuje. Ona bowiem przez swoje objawienia okazuje nieustannie swoją macierzyńską miłość względem ludzi, zwłaszcza w niektórych momentach dziejów.

W tym kontekście Lourdes wyraża szczególne urzeczywistnienie Bożej obietnicy, by obdarzyć ludzi obfitym pocieszeniem, ponieważ w tym błogosławionym miejscu Maryja jest naprawdę Pocieszycielką: jest Pocieszycielką chorych, otrzymujących zawsze dary i umocnienie duchowe, a czasem również całkowite uzdrowienie; jest Pocieszycielką grzeszników, którzy za pośrednictwem Matki Odkupiciela skłaniają się do nawrócenia. Podczas swego ziemskiego życia Matka Boża była „Służebnicą Pańską”, uległą słowu i woli Bożej. Jednak podczas wesela w Kanie Galilejskiej, przypomnianego nam przed chwilą w Ewangelii, jawi się Ona jako ta, która zachęca także innych do spełnienia woli Bożej, do „zrobienia wszystkiego, cokolwiek On – Jej Syn – powie” (por. J 2, 5).

Odczytany fragment Ewangelii być może należy do tych, które najbardziej znamy. Widzimy jak Matka Jezusa jako jedyna spostrzegła, że zaczyna brakować wina. Nie troszczy się o siebie lub o to, jak będzie odbierana. Jej oczy i serce zwrócone są tylko na młodą parę i na zaproszonych, aby wszyscy byli szczęśliwi i by nie zostało zakłócone święto. Podchodzi więc do Syna i mówi: „Nie mają wina” (J 2, 3). Maryja odbiera jako swoje to święto oraz radość obojga małżonków. Podobnie jak Ona, również my kapłani powinniśmy kierować do Pana pełne zatroskania słowa myśląc o tych, którzy potrzebują pomocy, miłosierdzia, przebaczenia i solidarności, aby również dla ich Pan mógł uczynić „znak”, który uratował wesele w Kanie Galilejskiej.

Jak bardzo potrzeba „znaków” Pana, Jego obecności w naszym świecie! W Kanie Maryja wskazuje sługom drogę: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5). Jest to królewska droga słuchania Ewangelii, którą my kapłani powinniśmy podążać jako pierwsi, wytrwale, wychowując powierzone nam osoby, aby podążały nią codziennie. Drodzy kapłani, w obecnym Roku Kapłańskim jesteśmy wszyscy wezwani, by przez naszą posługę być coraz bardziej jaśniejącymi znakami obecności Chrystusa Zbawiciela. Powinniśmy na nowo odkryć wielkość Sakramentu, który nas do Niego upodobnił i uświadomić sobie jego niewyczerpaną owocność. Przejawia się ona w wielorakich posługach, które podejmujemy w służbie Kościoła i Królestwa Bożego.

Podczas sprawowanych przez nas Mszy świętych za każdym razem rzeczywiście uobecniamy Chrystusa na ołtarzu; a udzielając rozgrzeszenia in persona Christi ofiarujemy grzesznikowi możliwość, by skorzystał z łaski odkupienia i doświadczył radości pojednania z Bogiem i braćmi. Fragment Ewangelii mówi nam dalej, że słudzy idą do Jezusa i otrzymują szczególne polecenie: „Napełnijcie stągwie wodą” (J 2, 7). Jest to proste polecenie, wydaje się ono niemal niepotrzebne. Co bowiem ma wspólnego z brakiem wina? Lecz słudzy są posłuszni. A po napełnieniu stągwi słyszą słowa, aby zaczerpnęli i zanieśli staroście weselnemu. Również temu nowemu i niejasnemu poleceniu słudzy są posłuszni. Wesele zostaje uratowane! Co więcej, kończy się ten epizod wzniośle, jak przyznaje sam starosta weselny: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory” (J 2, 10).

W ten sposób również wiara sług przyczyniła się do cudu wody, która stała się winem. Wiara jest odpowiedzią Bogu, który w Chrystusie powołuje nas do zbawienia. Stanowi ona duszę posługi kapłańskiej i fundament życia prezbitera. Św. Paweł mówi w Liście do Rzymian: „Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych – osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do sprawiedliwości, a wyznawanie jej ustami – do zbawienia. (...) Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? (...) Jak to jest napisane: «Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę!» (...) Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa” (Rz 10, 9-17).

Kapłan jest przede wszystkim powołany do głoszenia słowa Bożego i do składania Ofiary eucharystycznej. Jak poucza Sobór Watykański II, „prezbiterzy (...) poprzez święcenia i posłannictwo otrzymane od biskupów, przeznaczeni zostają do służenia Chrystusowi Nauczycielowi, Kapłanowi i Królowi, w którego urzędzie uczestniczą, a dzięki niemu tutaj na ziemi Kościół buduje się nieustannie jako Lud Boży, Ciało Chrystusa i Świątynia Ducha Świętego” (Presbyterorum ordinis, 1). Co za wzniosła misja! Drodzy kapłani, wiemy jak bardzo święty Proboszcza z Ars czuł się nieodpowiednim wobec tak wielkiego zadania. A jednak był on gigantem w wierze, w modlitwie, w gorliwości o dusze! Jego świadectwo daje nam światło i umacnia nas.

Również i my, myśląc o godności kapłaństwa w Chrystusowym Kościele, odczuwamy cały kontrast w świetle naszych ograniczeń i naszej kruchości. W pewnych chwilach szczególnych trudności lub zmęczenia także i my możemy doświadczać czegoś podobnego, co miało miejsce podczas wesela w Kanie Galilejskiej: zaczyna brakować wina, to znaczy może słabnąć wewnętrzny zapał i radość pierwszych lat kapłaństwa. Zaniedbania, zwłaszcza w modlitwie, wprowadzają w serce pewną oschłość. Pojawia się poczucie niezadowolenia i frustracji... Drodzy bracia! Właśnie w takich chwilach spoczywa na nas troskliwe spojrzenie Maryi! Ona jako pierwsza, czasem jako jedyna zdaje sobie sprawę i mówi do Jezusa: zobacz, nie ma więcej wina. A więc nie lękajmy się! Troszczmy się tylko zawsze o to, aby w naszym życiu kapłańskim był zawsze obecny Pan Jezus i Maryja, Jego i nasza Matka. Dzięki nim „wesele” naszego kapłaństwa nie będzie miało nigdy końca. Nasza miłość może się zawsze odnowić, a także przez momenty trudności stać się jeszcze „lepsza”, podobna do kapłańskiego Serca Chrystusa. Oto życzenie, jakie wam składam w tym Roku Kapłańskim, powierzając je niebieskiemu wstawiennictwu Najświętszej Maryi, Matki kapłanów. Pozwólmy, by kierowały nami zawsze Jej słowa: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.

REKLAMA