Talent z Brazylii

Wojciech Jakubowski | Utworzono: 23.04.2010, 09:20 | Zmodyfikowano: 24.04.2010, 07:48
A|A|A

Wojciech Jakubowski

Do naszego kraju zawitała w 2005 roku, niedługo po kwietniowej premierze krążka "Verde", pierwszego jak do tej pory i chyba jedynego wydanego u nas oficjalnie wydawnictwa. A dorobek tej brazylijskiej gitarzystki, wokalistki i perkusistki nie jest znowu taki mały bo obejmuje jedenaście albumów.

Posłuchaj muzycznego felietonu Wojtka Jakubowskiego:

Zanim jednak nadeszły lata kariery solowej, a także liczne sukcesy w ojczystej Brazylii, Badi przebyła długą, choć w sumie klasyczną drogę. Ojciec, wirtuoz mandoliny i dwaj starsi bracia- dziś tworzący gitarowy duet, zarazili dziewczynę miłością do instrumentu i tradycyjnego repertuaru. Potem były studia - oczywiście w klasie gitary, i tuż po ich zakończeniu zjawiły się pierwsze wyróżnienia.

Najpierw wygrała Międzynarodowy Konkurs Młodych Instrumentalistów w Rio de Janeiro, a kilka lat później zdobyła tytuł najlepszej brazylijskiej gitarzystki na Międzynarodowym Festiwalu Villa Lobos.

Wielokrotnie wyróżniana była przez magazyn "Guitar Player". Była muzykiem Guitar Orchestra of Rio de Janeiro, koncertowała też i nagrywała z wieloma sławami, m.in. Patem Metheny. Takie były początki, wstęp do rozpoczętej 20 lat temu kariery solowej rozwijanej przede wszystkim w Brazylii. Owa odbyta pięć lat temu po Europie, w tym także po Polsce, podróż związana była z wydaniem na Starym Kontynencie jej albumu "Verde". Ta płyta to zbiór autorskich kompozycji jak i kilku coverów, mieszanka tradycyjnych, latynoskich jak i nowoczesnych brzmień. Sporo tu osobistych wyznań i przemyśleń. Ot chociażby "I'm Here, My People", kompozycja która otwiera album.

Badi zdecydowała się sięgnąć po nią tuż po powrocie w ojczyste strony ze Stanów Zjednoczonych, gdzie spędziła cztery lata. W tym czasie bardzo brakowało jej przyjaciół, brazylijskiego poczucia humoru, oceanu i wielu jeszcze innych rzeczy, za którymi nie potrafiła przestać tęsknić. Swoim szczęściem i radością z powrotu postanowiła podzielić się już na samym początku albumu właśnie tą kompozycją. Co chciała wyrazić utworem "Guitar, My Love"- chyba nie trzeba specjalnie wyjaśniać.

Sięgając po "Bachelorette" z repertuaru Bjork chciała podkreślić jak ważnym źródłem inspiracji, symbolem nowoczesności i awangardy jest dla niej artystka z Islandii. Z kolei w "One" z repertuaru U2 zawsze słyszała ukrytą gdzieś bossa novę. Zaczęła zatem wyobrażać sobie zamyślonego Bono spacerującego po plaży Copacabana i w ten sposób stworzyła swoją wersję tego wielkiego przeboju Irlandczyków. Praktycznie każdy z 16 utworów ma swoją historię, którą Badi Assad bardzo chętnie się dzieli. Jeżeli komuś wpadnie w ręce ta płyta warto się nią zainteresować. Z ciekawostek technicznych należy zauważyć, że płyta ukazała się w formacie Super Audio CD, który choć ostatecznie nie przyjął się i obecnie jest już nieco zapomniany to jednak jeśli ktoś posiada specjalny odtwarzacz obsługujący ten format, to może odkryć dźwięki i niuanse niedostępne dla korzystających z tradycyjnego sprzętu. Miała Badi Assad płyty w formacie SACD, czym nie każdy muzyk czy też zespół mógł się pochwalić, długo za to trzeba było czekać na jej koncertowe DVD. Takowe ukazało się całkiem niedawno, na początku tego roku i wraz z dołączonym komentarzem artystki stanowi podsumowanie dwóch dekad jej solowej kariery. Do nas raczej to wydawnictwo nie ma szans dotrzeć. Na szczęście jest My Space gdzie do zobaczenia kilka fragmentów z tego zarejestrowanego i wydanego niedawno występu.

Tagi:
REKLAMA
Dźwięki
Muzyka dzień po dniu. 23 kwietnia 2010 r.