Zamiast składanki z największymi przebojami
Jednak nie, to wszystko nie było takie proste. Zanim siedem lat temu, 14 i 15 maja zjawiła się w studiu "Farat" sporo było rozterek i koncepcji odnośnie tego, w którą stronę teraz powinna skierować się Anna Maria Jopek. Moment bowiem, jak sama wspomina, był szczególny.
"Po pracy z Methenym musiałam kolejną płytą pójść w całkiem innym kierunku, wybrałam koncert. W przeciwnym wypadku nawet sama przed sobą nie uniknęłabym porównań z "Upojeniem". Chciałam się trochę przewietrzyć"- mówiła wówczas wokalistka. Powstał zatem pomysł by podsumować ostatnie lata i w sumie osiem już płyt jakie znalazły się do tego momentu w jej dorobku.
Od debiutanckiego "Ale jestem" przez "Szeptem", "Bosą" aż po przeboje z "Nienasycenia" czy niesamowite kompozycje nagrane z Patem Metheny. Ten koncertowy album dzięki nowym wersjom, czasami też i aranżacjom miał przyczynić się do odświeżenia dobrze znanego już repertuaru.
"Wiem, że nigdy wcześniej nie miałam tak szalonego, odważnego zespołu jak w tym chłodnym, deszczowym, minionym maju... Gramy ze sobą już tak długo, ale wiosną 2003 nasze porozumienie osiągnęło apogeum i chyba właśnie wówczas trzeba było to zarejestrować" - wspomina Anna Maria Jopek.
Wiele z tamtych piosenek wciąż brzmi pięknie i jakże inna tu artystka w porównaniu z niedawno wydanym, nierównym, koncertowym "Jo & Co". No i maj tegoroczny również deszczowy.