L.U.C. i Rahim: Czas na krok w lepszym kierunku
Wojciech Jakubowski: L.U.C. i Rahim gośćmi Radia RAM - witam Was bardzo serdecznie!
L.U.C. i Rahim: - Witamy!
WIDOWISKO...
Chciałbym żebyśmy rozpoczęli naszą rozmowę od Waszego opisu scenicznej Odsłony „Homoxymoronomatury”. Bo o tym, co znalazło się na płycie i o tym jak doszło do Waszej współpracy wielokrotmie mówiliśmy na naszej antenie, pisaliśmy też na naszych stronach internetowych. „Homoxymoronomatura” na żywo to jednak rzecz absolutnie nowa. To nie tylko odtworzenie na żywo muzyki z płyty, to coś więcej, to widowisko! My, wrocławianie, wiemy, że każde pojawienie się L.U.C.-a na scenie jest czymś niezwykłym: wizualizacje, działania aktorskie... Czym zaskoczycie nas tym razem wspólnie?
L.U.C.: - Zionięcia ogniem ani baniek mydlanych tym razem nie będzie, ale będzie wspólna sauna, będą różnego rodzaju gazy puszczane na widownię, sprawiające, że audytorium najpierw zaśnie, potem się nagle obudzi bez pieniędzy i portfeli - takie różne performensy będą miały miejsce... A tak na poważnie, to widzów czeka wielopłaszczyznowy przekaz. Oprócz muzyki, która będzie bardzo bogata (skrzypce, kotły, gramofony), oprócz ekspresji, liryki i muzyki, jaką będzie się można rozkoszować, należy zwrócić uwagę też na wizualizacje, które przygotował Toyo, a tu nie przebieramy w środkach! Wizualizacje są momentami dosadne i drastyczne - i dobrze mieć więcej niż 18 lat! To jest tak pomyślane, żeby tego nie ogarnąć i po obejrzeniu tego wszystkiego wyjść z oczo- i uszopląsem. Widowisko celowo skonstruowane jest wielopłaszczyznowo, żeby można było do tego wracać. Pokażemy to zaledwie kilka razy na żywo w Polsce, ale wrocławskie przedstawienie, w "Capitolu", zostanie zarejestrowane i wydane na DVD.
OBRAZ...
Porozmawiajmy zatem o kolejnym elemencie dopełniającym płytę, czyli o teledysku. Mam wrażenie, że premiera albumu to jedynie początek, punkt wyjścia do różnych innych działań, jednym z nich jest koncert w "Capitolu", kolejnym: teledysk. Niby nic nadzwyczajnego, bo przecież wielu artystów kręci teledyski do swoich piosenek, ale u Was to nie mogło się odbyć tak po prostu, chodzi mi przede wszystkim o technikę, w jakiej klip został zrealizowany.
L.U.C.: - Fakt, zdecydowaliśmy się zrobić ten teledysk na taśmie i rzeczywiście w dzisiejszych czasach jest to ogromne wyzwanie, zwłaszcza że obecnie nawet najwięksi reżyserzy, mimo że mają olbrzymie budżety na filmy, rezygnują z taśmy na rzecz technik cyfrowych. Sytuacja jest też nietypowa dlatego że jest już płyta, a nie ma jeszcze wideoklipu. Każdy, kto obserwuje moje poczynania wie, że do tej pory było odwrotnie, zawsze tych teledysków kręcę sporo, mimo że nie dysponuję wielkimi pieniędzmi, i pojawiają się z lekkim wyprzedzeniem. Teraz stało się inaczej bo przygotowywanie materiału na płytę bardzo mocno nas pochłonęło. A wracając do samego clipu... Użyłem taśmy, jest to bowiem teledysk do utworu „Hemoglobina”, który jest bardzo wolny i senny i bardzo zależało mi na tym, by oddać pewne kadry w zwolnieniach, a tego nie odda żadna inna technika, tylko właśnie taśma. Poza tym mam świadomość, że taśma odchodzi i kto wie, czy to nie był w ogóle ostatni teledysk w ten sposób nakręcony. Taśma ma w sobie też coś takiego fajnego, że każde ujęcie jest niewiadomą, jest przeżyciem, odpalenie kamery jest dreszczem, tu nie ma takiej możliwości jak przy technikach video, że można przewinąć, poprawić, tutaj każdy kadr się liczy i jest cholernie drogi. Ostatecznie jest to, o co nam chodziło, jest zwolnienie i senna atmosfera...
Jesteście zadowoleni z efektu?
L.U.C.: - Ja nie jestem zadowolony... Jest dużo symboli, jest dużo fajnych zdjęć, jest szczerość. Rzadko jednak jestem usatysfakcjonowany efektem. Zazwyczaj pracą nad tymi obrazami jestem zmęczony do tego stopnia, że nawet nie mam ochoty ich później oglądać.
Rahim: - Chyba jest dobrze, też trochę czuję się przemęczony i ciężko jest mi nawet subiektywnie oceniać nie mówiąc już o obiektywizmie.
Gdzie będzie można zobaczyć teledysk do „Hemoglobiny”?
L.U.C.: - Clip pewnie pojawi się na naszych stronach w internecie, kto wie, może nawet muzyczne stacje telewizyjne zdecydują się na emisję, aczkolwiek ciężkie jest życie teledysków w dzisiejszych czasach. Widać to na festiwalu Yach, gdzie prezentowane są niesamowite obrazy nigdzie poza tą imprezą praktycznie nie do zobaczenia. Teledyski, które walczą o przekaz, jakąś myśl i symbol to mają prze... rą... ba... ne...
Pozostałe utwory na płycie doczekają się swoich wersji filmowych?
L.U.C.: - Do spółki z Toyo stworzyliśmy wizualizacje do tego projektu. Toyo zrobił je tak fajnie, że prawdopodobnie od stycznia co tydzień będziemy emitować w internecie to, co stworzył, ponieważ te wizualizacje są niemal jak clip i w ten sposób do wszystkich utworów z płyty będzie jakiś obraz. Tak więc zapraszamy na strony.
PŁYTA...
Rahim, a jak współpracowało Ci się z L.U.C.-em? We Wrocławiu wszyscy doskonale wiedzą, że L.U.C. to jest człowiek orkiestra, co jest cechą niezwykle cenną, ale z drugiej strony wydaje mi się, że może być też trudno współpracować z kimś, kto chce za wszystko odpowiadać, który wszystko chce sam zrobić?
Rahim: - Generalnie to jest tak, że przeciwieństwa się przyciągają. Jesteśmy do siebie bardzo podobni, jeżeli chodzi o różne filozofie życiowe, przemyślenia, spojrzenie na rzeczywistość, jakiś system wartości, bla, bla, bla, natomiast jeżeli chodzi o tworzenie, sposób tworzenia, politykę pracy, systematyczność itd., to trochę nas jednak różni i tak naprawdę się uzupełniamy, bo. L.U.C. więcej rzeczy ogarnia, a ja dodaję swoje trzy grosze, uzupełniam historię, sprowadzam wszystko na ziemię, w momencie, kiedy wielki abstrakt L.U.C.-a wyskakuje, to ja dodaję przyziemności. To widać i w wywiadach, i podczas spotkań. Wynika to również z tego, że ja w ogóle mniej mówię, więcej obserwuję, słucham i mówię tylko tyle, ile potrzeba, albo tyle, ile wydaje mi się, że potrzeba, a L.U.C. ma więcej treści niż czasu na antenie. Współpracowało nam się bardzo dobrze. Wiadomo, że czasami dochodzi do trudniejszych sytuacji i trzeba znaleźć kompromis, ale - jako ludzie rozumni, którzy potrafią ze sobą rozmawiać, być szczerzy i otwarci - bez problemów to wszystko pokonaliśmy.
L.U.C.: - Czyli nie jestem taki straszny? Hahahahaha!
„Homoxymoronomatura” to płyta, na której jest ważny przekaz i pewnie każdy, kto przesłucha ten album wyniesie z niego coś ważnego dla siebie. Chciałbym jednak, żeby każdy z Was powiedział mi i słuchaczom, co dla Was jest ważne, co powinno zostać nam w głowach po przesłuchaniu tego albumu.
Rahim: - Odpowiedziałbym w sumie jednym zdaniem. Chciałbym, żebyśmy MY LUDZIE zaczęli bardziej dostrzegać rzeczy nas otaczające i nie tylko na nie patrzeć, ale także je widzieć i trochę się nad nimi zastanawiać. Tworzymy jakąś całość, tzn. każdy z nas jest jednostką i, wbrew pozorom, właśnie od jednostek zaczyna się globalny ruch w tę czy inną stronę. Chcielibyśmy żeby kiedyś nastąpił krok w lepszym kierunku i do tego zachęcamy.
L.U.C.: - Rahim chyba w pełni zdradził esencję tego naszego przekazu, ale... Z jednej strony chciałbym, żeby ta nasza płyta była czymś, w czym można grzebać przez dłuższy czas i do czego można wracać i odkrywać nowe rzeczy. Z drugiej strony, w tej chwili i na tym etapie, na którym jestem, myślę, że ważne jest też hasło: „zwolnić”, które to hasło dotyczy trochę także i do mnie... „Zwolnić”, bo tempo cywilizacji i tempo moje zwariowało... Nadchodzi coś dziwnego...: „Homoxymoronomatura” - to coś wiszącego w chmurach... A ja muszę trochę przystopować i spojrzeć na to, co tu i teraz i trochę się uduchowić, bo tego nam wszystkim ostatnio brakuje!
Pięknie zatem dziękuję za rozmowę, a słuchaczy zapraszam do sklepów, w których nabędą LEGALNE kopie „Homoxymoronomatury” - po pierwsze: bo tak należy, a po drugie: bo wiem jak bardzo L.U.C. i Rahim są wyczuleni na tym punkcie!
L.U.C.: - Tak! Szanujmy płyty! MP3 sprawiają, że albumy stają się rzeczą bezwartościową! A przecież każdy artysta tworzy płytę, czasami latami, czasami zajmuje mu to miesiące, a potem wszystko sprowadza się do beztwarzowych gigabajtów! Myślę, że trzeba walczyć o oryginały i apelujemy o to!