Thievery Corporation - Culture of Fear

Wojciech Jakubowski | Utworzono: 24.07.2011, 19:42 | Zmodyfikowano: 24.07.2011, 19:42
A|A|A

Kiedy premierę swojego kolejnego, studyjnego dzieła zapowiadają tacy muzycy jak Thievery Corporation, fani zazwyczaj z jednej strony odczuwają radość, ale z drugiej rodzi się i obawa. Wszystko dlatego że artyści przyzwyczaili nas do wydawnictw stojących na wysokim poziomie, poziomie, który utrzymują od dawna, jednak w takiej sytuacji powstaje pytanie o to, jak długo ta dobra passa może trwać, czy tym razem nie nadejdzie kryzys? Jak długo artyści są w stanie sprawnie, bez wtórności poruszać się w obrębie dość wąskiej, wypracowanej przez siebie stylistyki, ile są jeszcze w stanie wycisnąć z charakterystycznych dla swojej twórczości muzycznych sztuczek i patentów?

Obaw i pytań było wiele przed premierą "Culture of Fear" - co z tego zostało po przesłuchaniu materiału? Powiem krótko: wątpliwości, przynajmniej tym razem, okazały się nieuzasadnione.

Eric Hilton i Rob Garza postanowili w dalszym ciągu być sobą - bez kombinowania z brzmieniem, bez eksperymentów, niepotrzebnych udziwnień. Postawili na różnorodność stylów i brzmień, barwne i rozbudowane aranżacje - czyli to z czego są znani i w czym czują się najlepiej. Co więcej, te założenia zrealizowali z właściwym sobie perfekcjonizmem i smakiem.

Muzyka Thievery Corporation to nie tylko przyjemne, relaksujące brzmienie lounge, ale również reggae, dub, rap a nawet trip hop, po które zawsze chętnie sięgają. Z takim kalejdoskopem stylów mamy do czynienia i tym razem: dźwięki rodem z Jamajki odnajdziemy chociażby w "Stargazer" czy "Overstand", w tytułowym "Culture of Fear" usłyszymy rapującego Mr. Lifa, w "Is It Over" czy "Free" pokazali, że nawet w obrębie przeżywającego etap schyłkowy stylu, który zrodził się przed laty w Bristolu, można stworzyć coś ciekawego.

Jak zawsze u muzyków z Waszyngtonu mnóstwo gości, wśród których wyróżnić należy zdecydowanie dwie wokalistki (ich obecność to kolejny mocny punkt wydawnictwa) - Tamarę Wellons i Shanę Halligan z zespołu Bitter:Sweet. Pierwsza z pań uświetniła rozpoczynające całość "Web to Deception", które od pierwszego przesłuchania wpada w ucho i zachęca do zapoznania się z pozostałą częścią materiału, świetny pomysł na początek albumu. Z kolei zmysłowa i oniryczna Shana podkreśla tajemniczość i mroczność wykonywanej przez siebie trip hopowej kompozycji.

Wysłuchanie najnowszej propozycji zespołu sprawiło mi naprawdę wiele przyjemności. Warto jednak zauważyć, że "Culture of Fear", podobnie jak i poprzednie albumy, to nie tylko muzyka, ale i niezwykle istotny przekaz słowny, o czym nie dają zapomnieć chociażby sam tytuł jak i okładka dzieła. Szkoda, że muzycy nie ułatwiają nam zadania i nie publikują we wkładce tekstów swoich utworów. No cóż, nie pozostaje nam zatem nic innego jak jeszcze uważniej wsłuchać się w całość.

REKLAMA