Zjawiskowa Edyta Bartosiewicz (Zobacz)
- Ten koncert wpiszę sobie w swoje CV, bo wreszcie udało mi się dzisiaj pokazać swoje emocje, czego nie mogłam dokonać przez 10 lat - mówiła po koncercie wzruszona Edyta Bartosiewicz.
Prawie dwugodzinny występ rozpoczął się od słynnego przeboju Skłamałam owacyjnie przyjętego przez stęsknioną publiczność. Witając się artystka, przyznała, że ma tremę, bo to jej pierwszy biletowany koncert od 10 lat. A potem ze sceny popłynął umiejętnie skomponowany miks doskonale znanych piosenek z nowymi utworami.
Nie zabrakło takich klasyków jak Jenny, Sen czy Tatuaż w nieco zmienionych, przearanżowanych i unowocześnionych wersjach, bo jak przyznała sama wokalistka - chciała ze swymi muzykami podkreślić, że to już nie lata 90., a rok 2012. Ku radości fanów Edyta sięgnęła też po piosenki ze swojej pierwszej, wydanej 20 lat temu płyty Love - z wyjątkową mocą w naszej sali zabrzmiały Good Bye To The Roman Candles i przepiękny Blues For You.
Widzowie bardzo ciepło przyjęli też nowe propozycje, które mają znaleźć się na nowym, długo oczekiwanym albumie. Swą absolutną premierę miał utwór pod symbolicznym tytułem Renovatio (całkowite odrodzenie), pojawiła się też urokliwa, bluesowa w klimacie Madame Biju.
Edyta Bartosiewicz w fantastycznej formie bez żadnego problemu podbiła serca publiczności, nawiązując z nią wyjątkową więź. To był niezwykły wieczór - pełen wzruszeń, prawdziwych łez i szczerych emocji.
- To była taka Edyta jak sprzed lat - przekonywali fani, z którymi wokalistka długo rozmawiała po koncercie.
- Jej głos znowu wspaniale brzmi, udało jej się zabrać nas do swojego świata i przypomniała wszystkim, że jest po prostu najlepszą polską wokalistką - mówili.
Rzeczywiście ten koncert udowodnił jak bardzo utalentowana jest Edyta Bartosiewicz i jak ogromnym potencjałem dysponuje: wokalnym, kompozytorskim, autorskim. Wielka klasa, osobowość i charyzma, której trudno szukać dziś na polskiej scenie muzycznej.
W czasie koncertu ktoś z publiczności krzyknął dobrze, że wróciłaś! To prawda - dobrze, że wróciłaś Edyto, bardzo Cię brakowało.