Jose James - za nami fenomenalny koncert!
fot. radioram.pl
Na ten dzień czekaliśmy od 11 lipca, kiedy to oficjalnie ogłosiliśmy przybycie znakomitego wokalisty do naszego miasta. No i stało się! Jose wraz z towarzyszącym mu zespołem, we wtorek wieczorem wystąpił w Klubie Eter na Muzycznej Strefie Radia RAM.
Zapowiadaliśmy na wtorkowy wieczór prawdziwą muzyczną ucztę - i w żadnym elemencie tego wydarzenia to stwierdzenie nie okazało się przesadzone czy na wyrost, podobnie jak i komplementy jakimi obsypywaliśmy jego głos. Bo dopiero kiedy wokalista staje na scenie poznajemy całą prawdę o jego talencie i możliwościach. Wtedy przekonujemy się czy niedoskonałości stara się skryć za brzmieniową ścianą stworzoną przez instrumentalistów, czy też odważnie stara się pokazać wszystkie zalety i możliwości swojego wokalu.
Co nam zatem opowiedział o swoich umiejętnościach Jose James? To jak często widzowie z niedowierzaniem kręcili głowami, jednocześnie z podziwem wpatrując się i wsłuchując w to co działo się na scenie - jest najlepszą odpowiedzią. Jose na żywo nie tylko udowodnił, że to co słyszymy na płytach nie jest jedynie producencką "ściemą", ale także pokazał z jaką swobodą potrafi bawić się frazami, tempem, linią melodyczną doskonale współgrając przy tym z zespołem, z którym znakomicie się rozumiał, tworzył jeden organizm. Improwizacja goniła improwizację, a w nich błyszczał nie tylko James, ale trębacz czy też klawiszowiec, którzy swoimi wykwintnymi solówkami upiększali poczynania lidera.
Koncert rozpoczął się od "It's All Over Your Body" z najnowszego albumu artysty: "No Beginning No End", gorąco przyjęte przez publiczność zgromadzoną w Eterze, bo przecież to jedna z tych kompozycji, które często prezentowaliśmy w Radiu RAM. Brawurowo wykonane "Trouble" czy "Come To My Door" spotkało się z nie mniejszym aplauzem słuchaczy. Parokrotnie muzyk zaskakiwał nas evergreenami: zabrzmiało "Mercy Mercy Me" Marvina Gaye'a, czy rozbudowane, okraszone pięknymi solówkami "Ain't No Sunshine" Billa Withersa. W finale zasadniczej części zaintonował z kolei słynne "Isn't She Lovely?" Steviego Wondera by chwilę potem przez szereg zabaw frazami, żonglerek tempem powędrować w zupełnie inne rejony.
Wyraźnie zadowoleni z ciepłego przyjęcia i gorącej atmosfery na widowni nie kazali na siebie długo czekać i szybko wyszli na bis by zaprezentować rozciągnięte do monstrualnych rozmiarów, pełne smaczków "Do You Feel".
Po dwugodzinnym występie przyszedł czas na ostateczne pożegnanie się z publicznością, ale wyraźnie nie spieszyło im się do garderoby...
Dziękujemy wszystkim za to spotkanie, fantastyczne przyjęcie muzyków i wspaniałą atmosferę. A już w grudniu, na naszych urodzinach... Jazzanova – zapraszamy!
Zobacz również:
Jose James: 7 najlepszych wcieleń