Stand_Up Witkacy to popis Cichego
www.teatrpolski.wroc.pl
Płakaliście po Jamesie Gandolfinim? Spieszcie się oklaskiwać aktora podobnej postury, energii i wrażliwości, którego macie we Wrocławiu tuż obok.
Na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego znany z Dantona, Jerry'ego Springera, Transferu, a ostatnio Dziadów, Wiesław Cichy wystawił monodram wedle własnego pomysłu, w którym swoją niezgodę na zakłamanie, pozorność i lichość współczesnego świata wyrzuca z siebie tekstami Witkacego.
Z pomocą dramaturga Piotra Rudzkiego, Cichy bezbłędnie wykazał aktualność witkacowskich fraz, co łagodzi pesymistyczne spojrzenie przezabawnego skądinąd spektaklu - skoro przed dziesięcioleciami artystów nękały podobne koszmary, a Polaków dręczyły znajome demony, to może nasz moment w dziejach nie jest taki najgorszy?
Odnaleźć innych w gabinecie luster i korowodzie pokazów mody łatwo, przecież specjalizujemy się - jak głośno dowodzi Cichy Witkacym ze sceny - w pogardzie. Prawdziwym wyzwaniem będzie spojrzenie w Stand_Up Witkacy we własne oczy.
Zmyślna i efektowna (nie uzupełniająca, a partnerująca) scenografia Małgorzaty Matery podsuwa taką możliwość. Pierwsza premiera Sceny Inicjatyw Aktorskich okazała się celnym, kłującym pchnięciem.
Jeszcze przed pierwszym spektaklem Wiesław Cichy i Piotr Rudzki opowiadali o Stand_Up Witkacy na antenie Radia RAM. Posłuchaj: