10 lat w UE. Jak się zmieniliśmy
Odpowiedzi na te pytania szuka Centrum Monitoringu Społecznego i Kultury Obywatelskiej, które prowadzi badania dotyczące dziesięcioletniej obecności Polski w Unii Europejskiej. Prowadzone są one na terenie Dolnego Śląska, a wyniki mają być znane we wrześniu tego roku.
- To nie ma być laurka dla Unii Europejskiej. Chcemy rzeczywiście sprawdzić, jak obecność w strukturach unijnych wpłynęła na nasze życie, skonfrontować nasze wyobrażenia sprzed dziesięciu lat z tym, co o UE myślimy dziś – mówi Anna Pacześniak, dyrektor CMSiKO.
Już wcześniej, przed 10.rocznicą wejścia Polski do UE, centrum prowadziło badania związane ze zmianami społecznymi zachodzącymi od czasu akcesji. Jak wyjaśnia Anna Pacześniak, wynika z nich, że połowa Dolnoślązaków dostrzega wpływ Unii Europejskiej na ich życie.
- Z tej grupy większość uważa, że zmieniło się ono na lepsze. Oczywiście ważne jest pytanie, czy jest to rzeczywiście spowodowane obecnością Polski w UE. Generalnie jednak, jest ona przez mieszkańców regionu oceniana pozytywnie – mówi Anna Pacześniak.
Prowadzone przez Centrum Monitoringu Społecznego i Kultury Obywatelskiej badania wykazały także zjawiska, które traktujemy jako negatywny skutek wejścia Polski do UE. To m.in. brak czasu na bliskie relacje z rodziną i znajomymi. Jak tłumaczy Pacześniak, wynika to ze wzrostu postaw konsumpcjonistycznych.
- Rośnie jakość życia i jednocześnie bardziej zależy nam na kupowaniu, gromadzeniu dóbr. Efektem tego jest nie tylko brak czasu na podtrzymywanie relacji z najbliższymi. Z badań wynika, że obniżył się też poziom udziału Dolnoślązaków w życiu społecznym – wyjaśnia Anna Pacześniak.
Na Dolnym Śląsku wpływ dziesięcioletniej obecności w Unii Europejskiej najlepiej oceniany jest w miastach. Uczestnicy badań jako pozytywny aspekt przemian wskazywali najczęściej zmiany estetyki otoczenia, w którym żyją, więcej terenów zielonych czy poprawkę jakości komunikacji miejskiej.
- Wejście do UE doceniają też mieszkańcy miejscowości przygranicznych, którzy twierdzą, że otwarcie granic dało im swobodę w kontaktach z Czechami czy Niemcami. A co ciekawe, zwłaszcza w relacjach z sąsiadami z Niemiec, w jakiś sposób wyleczyliśmy się z kompleksów. Przed 2004 rokiem pokutował stereotyp, że jesteśmy tymi gorszymi „ze wschodu” - mówi Pacześniak.