Kuźnia talentów: Reportaż o XIV LO (Posłuchaj)
Opinii na temat wrocławskiego XIV LO jest wiele. Dyrekcja podkreśla, że to nie fabryka ani kuźnia, a szkoła i do uczniów podchodzi się jak do ludzi. Bez wątpienia jednak poziom w "czternastce" jest bardzo wysoki, a szkoła już od lat jest w czołówce najlepszych liceów w Polsce.
Jacy są jej uczniowie, czy faktycznie szkoła jest ich całym życiem i jak "czternastkę" wspominają jej absolwenci? Reportaż Doroty Czubaj - w wakacyjnym cyklu "Młode Spojrzenie". Wśród bohaterów m.in. nasz radiowy kolega Filip Marczyński i dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu, Krzysztof Mieszkowski:
W ciągu 10 lat szkołę opuściło przeszło 800 laureatów i finalistów. Zarówno uczniowie jak i nauczyciele utrzymują jednak, że XIV LO mimo bardzo wysokiego poziomu jest szkołą normalną, a ludzi którzy do niej chodzą wyróżnia wyłącznie ambicja i chęć osiągnięcia czegoś więcej. Marzenia o byciu naukowcem, osiąganiu sukcesów czy chęć zapisania się na kartach historii to tylko dowód na to, że to ludzie, którzy od szkoły wymagają czegoś więcej.
- Myślę, że jestem idealnym przykładem fatalnego ucznia - mówiKrzysztof Mieszkowski (na zdjęciu).
- Trafiłem do "czternastki" bo mnie z "piątki" wyrzucili. Ba, nawet dostałem kartkę, że mam demoralizujący wpływ na klasową społeczność. Mimo to jakimś cudem dyrektor przyjął mnie do tej szkoły i choć nie lubiłem szkoły ani nie lubiłem się uczyć jakoś udało mi się ją skończyć. Nie zmienia to faktu, że kryzysowych momentów było wiele. Wyglądałem dosyć dziwacznie, w zimie chodziłem w klapkach a na maturę przyszedłem w dżinsowej kurtce i japonkach. Na szyi miałem powieszone jakieś krzyże i nauczyciele zastanawiali się czy w ogóle mnie dopuścić do matury. Mimo to ja w tej szkole czułem się dobrze. Nasza klasa była traktowana nieco z przymrużeniem oka, a dyrektor zawsze podkreślał żeby nas specjalnie nie gnębić.
Wszystkich - aktualnych uczniów, jak i absolwentów łączy jedno - ich zdaniem szkoła ma swojego ducha i mimo różnicy pokoleń coś łączy ludzi którzy tam trafiają. - Nie zamieniłbym tej szkoły na żadną inną, bo poznałem fantastycznych ludzi, z którymi nadal mam kontakt mimo że minęło już blisko 30 lat - opowiada Filip Marczyński.
fot. Pnapora/Wikipedia
Dawna siedziba szkoły przy ul. Szczytnickiej:
Obecna siedziba przy Brucknera: